20TH AND 21ST CENTURY GHOST STORIES
Przez lata większość wydanych na polskim rynku powieści Joe Hilla pozostawała poza zasięgiem fanów. Nakład się rozszedł, wznowień nie było, a rynek wtórny oferował poszczególne tytuły w cenach dla wielu astronomicznych. Na szczęście wydawnictwu Albatros zaczęło jakiś czas temu wznawianie wszystkich dzieł pisarza, a teraz wypuściło na rynek nieobecny od piętnastu lat jego debiutancki zbiór opowiadań, „Upiory XX wieku”, docierając jednocześnie do momentu, gdy do wznowienia nie zostało już nic. Wydarzenie więc to ważne, bo w końcu miłośnicy prozy Hilla, którzy nie od razu odkryli dzieła autora, mogą uzupełnić w końcu swoją biblioteczkę. Jednak abstrahując od tego, „Upiory” to i tak kawał bardzo dobrej antologii grozy, która spodoba się wszystkim miłośnikom horrorów.
Przekonajcie się, co może się wydarzyć w trakcie prac redaktorskich nad antologią horroru! Poznajcie ducha straszącego w kinie! I chłopacy, który przyjaźni się z… nadmuchiwanym Hebrajczykiem! A to zaledwie początek!
W szalonym świecie Joe Hilla, chłopak budzi się jako gigantyczny owad, inny zostaje porwany, a jeszcze inny odezwa, że potrafi latać dzięki swojej pelerynie. A my kroczymy między kolejnymi bohaterami, zaglądając do wypożyczalni filmów czy na plan horror czy wyruszamy na nieoczkiwany wyjazd. I odkrywamy, jak wiele kryć się może za zasłoną rzeczywistości.
Joe Hill, syn Stephena Kinga, który nie chciał zdobyć sławy poprzez nazwisko ojca, debiutował w roku 1997 opowiadaniem „The Lady Rests”. W 2005 roku wydał swój pierwszy zbiór opowiadań, ten, którym zajmuję się w niniejszej recenzji, a dwa lata później na rynku pojawiła się jego debiutancka powieść „Pudełko w kształcie serca”. I to właśnie wtedy, odniósłszy już sukces, Hill przyznał, że jest synem autora określanego mianem mistrza horroru. I od tamtej pory sam stał się jednym z mistrzów gatunku, a jego proza okazała się bliźniaczo niemal podobna do dokonań ojca, wobec którego pisarz nie powinien mieć już żadnych kompleksików. To tyle, jeśli chodzi o nieco historii, przejdźmy zatem do samego zbioru.
Pierwsze dzieło Hilla, to jednocześnie dzieło udane. Potwierdzają to przyznane mu nagrody Bram Stoker Award – czołowe wyróżnienie dla twórców horrorów – jak i British Fantasy Award. Przyznane słusznie zresztą, bo syn Kinga serwuje nam tu czternaście znakomitych tekstów. Nie wszystkie są równie udane, ale wszystkie trzymają wysoki poziom. Najlepiej wypadają tu chyba „Upiór XX wieku” i „Pop art”, najsłabiej te teksty, które Hill oparł na zdecydowanie mniej autorskich pomysłach, jak kafkowski „Usłyszysz śpiew szarańczy” czy odnoszący się do „Draculi” „Synowie Abrahama”. To, co urzeka w opowiadaniach Hilla, to jego świeże podejmie do tematów, przypominające podejście ojca. Autor szuka czegoś nowego w zgranych tematach, serwuje nam przy tym solidną, świetnie wykonaną stronę obyczajową i znakomity klimat.
I jest coś jeszcze, co łączy go z prozą ojca: jak u Kinga, tak i Hilla bohaterów nigdy tak do końca nie da się lubić, przez co stają się bardziej ludzcy, nawet jeśli nie bliscy nam. Bo mają swoje wady, mają rzeczy, które potrafią u nich drażnić, a przy okazji przekonują jako osoby z krwi i kości. Przy okazji nie można też zapomnieć o swoistej metafikcji pojawiającej się w tekstach (widać to szczególnie w historii o redaktorze pracującym, nomen omen, nad antologią opowiadań grozy oraz w tekście o aktorach na planie „Świtu żywych trupów”, gdzie pojawia się nawet Tom Savini, mistrz efektów socjalnych, którego Hill swoją droga poznał na planie „Creepshow”, gdzie zagrał razem ze swoim ojcem), a także znakomitym stylu, tak bardzo podobnym do pisarstwa Stephena Kinga, a jednak oferującym swój własny charakter. Wszystko to, łącznie ze znakomitym wydaniem, daje nam naprawdę świetną lekturę dla miłośników grozy i fantastyki, bo i tą Hill przecież się zajmuje. Coś, co poznać i warto, i po prostu trzeba.
Michał Lipka
15 września zostanie wydane wznowienie.
Książka, która przyniosła Joemu Hillowi sławę.
Uhonorowana Bram Stoker Award – najważniejszą nagrodą z dziedziny literatury grozy.
Czternaście opowiadań, które udowadniają, że ich autor jest jednym z najważniejszych pisarzy literatury grozy XXI wieku. Koszmary, obsesje i niespełnione sny, które ukształtowały XX wiek, najbardziej przerażające stulecie w dziejach ludzkości. Historie, które zjeżą Wam włos na głowie i każą Wam prosić o więcej… Jak ta o dziewczynie, młodej, pięknej i… martwej, czekającej bez końca w budynku kina pewnego popołudnia 1945 roku… Albo ta o chłopaku, który kiedyś był człowiekiem, ale obudził się jako gigantyczna szarańcza i teraz nie spocznie, dopóki wszyscy w miasteczku nie zaczną trząść się ze strachu, kiedy usłyszą jego śpiew. Lub ta o mężczyźnie zamkniętym w zalanej krwią piwnicy z zabitymi dziećmi i starym telefonem, który wciąż opętańczo dzwoni, choć dawno został odłączony… Upiory XX wieku z pewnością nie umarły. Nie stały się nawet przeszłością.
Każda z opowieści jest wyjątkowa, a wszystkie razem udowadniają, że talent Hilla nie zamyka się tylko w gatunku horroru.
„Denver Rocky Mountain News”
Historie, którym nie można się oprzeć.
„Evening Herald”
Każde opowiadanie zwabia czytelnika w pułapkę już od pierwszego zdania, a dalej zdobywa jego ufność i prowadzi go za rękę, spokojnie, aż do finału, w którym króluje przerażenie.
„Daily Mail”