WESTERN Z MAŁPAMI
Jako miłośnik starych części „Planety Małp”, nigdy nie potrafiłem zrozumieć dlaczego ludziom podobają się współczesne ich odsłony. Koszmarek Tima Burtona odrzucił mnie z miejsca, „Geneza Planety Małp”, choć odsłaniająca kulisy tego, co się wydarzyło i mogąca pochwalić się niezła obsadą, też rozczarowała. „Ewolucję Planety Małp” najlepiej przemilczę – sztampa i nuda. Dlatego też sięgając po „Wojnę o Planetę Małp” nie spodziewałem się dobrego kina. I zostałem pozytywnie zaskoczony, bo całość okazała się nadzwyczaj dobra – najlepsza z dotychczas nakręconych nowych części. Może dlatego, że mimo tych samych bohaterów i doskonale znanego wszystkim świata, twórcy zaserwowali widzom western z małpami, który w drugiej połowie przeradza się w kino wojenne spod szyldu „Wielkiej ucieczki”?
W całej historii serii w skrócie chodzi o to, że inteligentne człekokształtne zastąpiły nasz gatunek na Ziemi. Zaczęło się od naukowych eksperymentów, a skończyło na wyginięciu ludzi i stworzeniu nowej, prymitywnej kultury. Nowe filmy pokazują jak do tego doszło, ale w trakcie ich trwania człowiek nie zniknął jeszcze z powierzchni planety. W „Wojnie” obie strony toczą konflikt. Kiedy Pułkownik zabija bliskich przywódcy małp, Cezara, i wielu jego towarzyszy, ten wraz z grupką swoich „ludzi” wyrusza szukać zemsty…
I o tym głownie opowiada film. Małpy na koniach, uzbrojone w dość prymitywną jak na film SF broń przemierzają ośnieżone lasy i górskie szlaki, niczym w klasyce westernu. Nawet chatki przez nich mijane są jak żywce wyjęte z filmów o dzikim zachodzie, choć pod względem scenerii bliżej całości do filmów Tarantino czy „Zjawy”, niż typowym reprezentantom gatunku. Potem film zmienia ton, bohaterowie trafiają do niewoli, są typowymi wojennymi jeńcami, bunt nie ma wielkiej szansy powodzenia, szykują więc wielką ucieczkę.
To wszystko oczywiście było już w kinie setki razy, ale w opowieściach SF stanowi prawdziwy podmuch świeżości. Coś innego, niż wiecznie powielane schematy. Oczywiście są tu postacie mające nas wzruszyć, jest też patetyczne poświęcenie, ale i tak ogląda się to naprawdę znakomicie. Jeśli zaś chodzi o grę aktorów, Woody Harrelson wypada nieźle, ale film kradną dwie małpy, a właściwie wcielający się w nie Andy Serkis (Gollum z „Władcy pierścieni” i „Hobbita”) oraz Steve Zahn w roli „złej małpy”. Ich mimika i operowanie głosami są niezapomniane, choć przecież widzieliśmy niezliczoną ilość podobnych efektów specjalnych.
Wydanie DVD prezentuje się nieźle, porcja dodatków jest skromna, ciekawie za to wypada dołączona do filmu książka. Najważniejsza jest jednak sama „Wojna o Planetę Małp”, bo spodoba się zarówno miłośnikom poprzednich części, jak i tym, którzy byli nimi zawiedzeni. I dlatego właśnie polecam ją gorąco Waszej uwadze.
Michał Lipka
War for the Planet of the Apes
Wojna o planetę małp
reżyseria: Matt Reeves
scenariusz: Mark Bomback
produkcja: USA
premiera: 14 lipca 2017 (Polska) 12 lipca 2017 (świat)
Oficjalne zdjęcia z filmu War for the Planet of the Apes. Zobaczcie materiały.
W Wojnie o planetę małp zobaczymy Caesara, który będzie musiał zmierzyć się z niebezpieczeństwem ze strony tajemniczego, bezwzględnego żołnierza, znanego jako Pułkownik.