NA MISJĘ Z X-MENAMI
Gier planszowych, karcianych czy kościanych na polskim rynku nie brakuje. Także tych superbohaterskich czy opartych na komiksach. Dotąd jednak to głównie wydawnictwo DC ze swoimi produktami typu Deck Building królowało nad Wisłą. Jednakże dzięki wydawnictwu Rebel teraz także miłośnicy Marvela będą mogli poddać się rozrywce bez prądu. Po ciepło przyjętej „Rękawicy nieskończoności” nadeszła nie lada gratka dla fanów Marvelowskich Mutantów w postaci gry „X-Men: Bunt Mutantów”. I trzeba przyznać, że jest to kawał świetnej pozycji, która do gustu może przypaść nie tylko miłośnikom komiksów.
Wciel się w jednego z mutantów (do wyboru są: Angel, Armor, Colossus, Beast,Forge, Gambit, Iceman, Jubilee, Magik, Cyclops, Phoenix, Rogue, Kitty Pride, Storm, X-23 i Wolverine) i wyrusz na misję. Cel? Ocalenie świata i udowodnienie mu, że Homo Superior nie są zagrożeniem, a ratunkiem dla ludzkości. Misje rozgrywać się będą w różnych miejscach globu, do pokonania będą różni przeciwnicy, a do rozegrania osiem intryg znanych doskonale miłośnikom komiksów („Bractwo Mutantów”, „Druga Geneza”, „Powstanie Sentineli”, „Podstęp Hellfire”, „Rubicon”, „Niebezpieczeństwo”, „Hellfire” i, oczywiście, „Mroczna Phoenix”). Gotowi?
Jak widać po powyższym, „X-Men: Bunt Mutantów” to doskonała zabawa dla miłośników komiksów o Mutantach. Gracze, którzy mają do despocji nie tylko karty i kości, ale też tory zagrożeń, figurki postaci, a nawet model Blackbirda (samolotu, którego używają bohaterowie), podążają drogami wytyczonymi przez wszystkim znane scenariusze, jak choćby ten poświęcony Mrocznej Phoenix, który w komiksach był powielany w nieskończoność, dwóch filmach, a nawet powstała wydana na polskim rynku powieść. Nie oznacza to, że ci, którzy nie znają komiksów, będą bawić się źle, bo to świetna gra przygodowa, dla wszystkich, ceniących sobie tego typu rozrywkę.
Od strony technicznej, gra oferuje całkiem zróżnicowaną rozrywkę. Co prawda głównych scenariuszy jest tylko osiem, ale losowy element sprawia, że kolejne sesje nie będą takie same. Poza tym można też wybierać różne poziomy trudności, a co ważne, w „X-Men: Bunt Mutantów” możecie grać w różnorodnym wielkościowo gronie: zarówno samodzielnie (co w czasach pandemii, jak i dla introwertyków, jest dobrym rozwiązaniem), jak i grupie do sześciu osób (co jest dobrym rozwiązaniem, zważywszy na fakt, że „X-Men” to opowieści o drużynowych zmaganiach). Poza tym gra naprawdę znakomicie wygląda. Karty i elementy wykonane są starannie, pozostają kolorowe i wpadają w oko.
Sama rozgrywka? Na początku lepiej siedzieć na grą z instrukcją, ale gracze szybko opanowują zasady i dają się porwać. A jest, czemu. Nie jest to skomplikowana gra, nie jest też przesadnie porasta. Dzięki temu rozgrywka jest różnorodna i angażująca, zachowuje też klimat komiksowych przygód, dzięki fabularnemu rozwinięciu. Dzięki temu biorące udział w zabawie osoby dają się jeszcze mocniej wciągnąć, a niezaznajomieni z komiksami odkrywają klasyczne opowieści.
Minusy? Właściwie jeden: cena mogłaby być nieco niższa. Nie zmienia to jednak faktu, że warto zainwestować w „X-Men: Bunt Mutantów”, bo to na pewno świetna pozycja. Dla każdego miłośnika komiksu, który ceni jednocześnie gry bez prądu, to absolutne musisz to mieć, ale i – jak już wspominałem – ci nieznający „X-Men” czy w ogóle za komiksami nieprzepadający, jeśli lubią karcianki i planszówki, też będą bardzo, bardzo zadowoleni.
Dziękuję wydawnictwu Rebel za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał Lipka