Termin zombie został rozpowszechniony przez Williama Seabrooka pod koniec lat 20 XX wieku, za sprawą książki The Magic Island. Jednak wizerunek zombie jaki znamy obecnie powstał w głowie George’a Romero. To właśnie on w 1968 roku nakręcił film Noc żywych trupów. Tam żywy trup to osoba martwa, lecz powstająca z grobu, posiadająca ogromną żądzę krwi, którą może zaspokoić tylko i wyłącznie ludzkie mięso bądź krew. Taki oto wizerunek rozpowszechnił się w kulturze masowej i nikt już prawie nie pamięta skąd wzięło się pojęcie zombie. Następnie powstał szereg filmów na temat hord wygłodniałych nieumartych, np. Świt żywych trupów, Dzień żywych trupów, Resident Evil. Jednak cos zaczyna się dziać. zombie ewoluują i obecnie spotyka się już „myślące” i nie tak mordercze zombie, jak chociażby w przypadku książki Lament zombie S.G. Browne. Jakkolwiek byłyby przedstawiane, posiadają rzeszę fanów, coraz więcej kultowych i klasycznych książek ma w tytule słowo zombie, np. Duma i uprzedzenie i zombie czy też książka pod naszym KOSTNICOWYM patronatem Opowieść zombilijna. Następnie przyszedł też czas na seriale i gry komputerowe, wszystko ku uciesze fanów zombie.
A co nas tak przeraża w żywych trupach? Przecież nie posiadają magicznej mocy wampirów, siły wilkołaków, nie są nad wyraz inteligentne ani dostojne. przeraża nas ich pozorna i makabryczna niezdarność i fakt, że całkowicie poddają się swoim instynktom. O ileż przyjemniej jest zginąć w romantycznych objęciach wampira, w porównaniu z rozszarpaniem przez zombie, który zje nas i szybko o nas zapomni. Druga rzecz to ich bezapelacyjna umiejętność wygrywania z nami – ludźmi. Większość potworów i innych straszydeł ma jakieś słabe punkty, jednak zombie jest tak wiele, że nie sposób z nimi wygrać i się przed nimi ukryć. a może, ktoś jednak znalazł jakiś sposób? Pozostaje nam tylko śledzić kulturę, nowinki filmowe
Fuzja