TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK | |
Grupa angielskich bojowników o prawa zwierząt włamuje
się do pilnie strzeżonego laboratorium, w którym przeprowadzane są eksperymenty na
zwierzętach. Uwalnia przetrzymywane w klatce szympansy, mimo iż przerażony naukowiec
ostrzega ich, że są one nosicielami śmiertelnie groźnego wirusa. 28 dni później Jim
budzi się ze śpiączki na opuszczonym oddziale intensywnej terapii jednego z
londyńskich szpitali. Błądzi ulicami wyludnionego miasta, gdzie atakują go ofiary
tajemniczej epidemii - zarażeni wirusem ludzie, których jedynym celem stało się
zabijanie. RECENZJA
28
dni później To
jeden z najlepszych filmów z gatunku s-f horror jakie pojawiły się na rynku w ciągu
kilku ostatnich lat. Mocny, wyrazisty i brutalny. Klasyczny i nowy zarazem. Choć porusza
znane motywy jest zadziwiająco świeży. Fabuła
jest prosta niczym budowa czołgu T-55. W brytyjskich laboratoriach rządowych, testowany
jest wirus zwiększający uczucie agresji. Jak łatwo się domyślić, śmiertelnie
niebezpieczna substancja, w wyniku ingerencji z zewnątrz przedostaje się na
powierzchnię ziemi. Na pierwszy rzut oka schemat jakich mało. Wziąwszy pod uwagę to, że kilka miesięcy wcześniej na światło dzienne wypełzła pierwsza część Resident Evil można dostać nieprzyjemnego uczucia deja vu. To jednak tylko złudzenie. Film nakręcony przez Danny`ego Boyla jest niemal od początku do końca perfekcyjny. Można rzecz jasna wytknąć twórcom odrobinę za krótkie wprowadzenie i do obrzydzenia standardowy happy end, ale nie popadajmy w puryzm. To nie zmieni faktu, że całość bije na głowę niemal wszystko co w tym klimacie powstało do tej pory.
Największe
wrażenie robią lokacje i wizualizacja "anty-bohatera zbiorowego" Monumentalne,
niezwykle "malownicze" ujęcia wymarłego
Londynu sprawiają że skora cierpnie.Wrażenie pustki i równoczesnego oblężenia
towarzyszy nam od pierwszych ujęć miasta po masowej "zagładzie". Opuszczone
budynki, wraki samochodów, zniszczone sklepy i uliczne barykady wywołują dziwne uczucie
chłodu. Klaustrofobiczne, dynamiczne sceny pościgów, ucieczek i walk przyprawiają o
zawroty głowy. Krzyki mordowanych, nieludzkie ryki zarażonych wirusem drążą w umyśle
widza głębokie jamy. Zdjęcia
i praca kamery są więcej niż zadowalające, scenografia perfekcyjna, muzyka sprawnie
wkomponowana w tok akcji, nie odwraca uwagi, a spaja się z nią. Efekty specjalne
przechodzą najszczersze oczekiwania. Ze wszystkich tych elementów wydestylowano esencję
prawdziwego filmu grozy. Nawet aktorzy grają przyzwoicie, i ci dobrzy i ci, którzy chcą
skonsumować tych pierwszych. Choć
to fikcja, to budzi jednak obawy, czy aby na pewno nasi naukowcy nie hodują czegoś
podobnego w swoich tajnych kompleksach badawczych. Wszak co jakiś czas słyszymy o nowych
teoriach spiskowych. Wiele z nich jest absurdalnych, ale w każdej tkwi ziarno prawdy. Czy
mamy styczność z kolejną antyutopią czy też prognozą na przyszłość jak w
przypadku Terminatora, trylogii Matrix czy Mad
Max? Chyba można to tak interpretować. Coś w tym jest bo dla wielu ludzi to nie
tylko filmy akcji. 28
dni później to
obraz, który powinien zadowolić wszystkich narzekających na to, że światowa
kinematografia rozrywkowa zdominowana jest przez bzdurne i wątpliwej jakości gnioty.
Szybka, wartka akcja spodoba się fanom sensacji, apokaliptyczna wizja zagłady świata, a
przynajmniej Wielkiej Brytanii przypadnie do gustu wielbicielom filmów katastroficznych,
nacjonalistom i eurosceptykom. Myślę, że nikt nie wyjdzie z seansu niezadowolony. Krzysztof
'Mormegil' Chmielewski
|
Reżyseria:
Danny Boyle
scenariusz:
Alex Garland |