BRACTWO CZARNEGO
SZTYLETU - Mroczny Kochanek - J.R. Ward
Kto z nas nie lubi odrobiny adrenaliny? I nie mam tutaj na myśli skakania na
bungee, a raczej powieści rodem ze świata grozy i horroru. Ja osobiście
takowe historie uwielbiam, a zwłaszcza, gdy pojawiają się w nich wątki, bądź
paranormalne postacie.
Tak też jest z „Mrocznym kochankiem”. Jest to pierwszy tom cyklu
powieściowego zatytułowanego „Bractwo Czarnego Sztyletu” autorstwa J.R.
Ward, który opowiada on historię tajnego bractwa wampirów, walczącego z ich
odwiecznymi wrogami i prześladowcami. Wszystko to odbywa się w zarysie
współczesności krajów Ameryki, gdzie bohaterowie mimo, ze wampiry, to mimo
wszystko nie staruszkowie, a grupa młodych ludzi lubiących to, co każdy
młody nastolatek lubi. Szybkie samochody, ostra muzyka, imprezki,
dziewczyny… Ich szefem, czy panem, – jak kto woli – jest Ghrom, którego
historia jest tutaj głównie przekazywana. Z jednej strony to silny i odważny
wojownik, jednak taki, któremu serce mięknie na widok, Beth – młodej
dziennikarki. Właśnie przy niej budzi się w nim szaleńczy i wielce namiętny
kochanek rodem ze znanych i uwielbianych historii miłosnych. To właśnie na
historii tej dwójki opiera się cały pierwszy tom. A jest, o czym pisać –
zwłaszcza, ze Beth nic nie wie o swoim prawdziwym pochodzeniu i niepewnej
przyszłości, gdzie grozi jej wielkie niebezpieczeństwo.
Gdy tylko zaczęłam czytać „Mrocznego kochanka” wiedziałam, że to będzie coś
więcej, niż tylko opowieść o płomiennym uczuciu, przesyconym watkami
paranormalnymi. I faktycznie moje przeczucia okazały się prawdziwe. Tutaj
tyle się dzieje, że czytelnik jest wręcz zasypywany nowymi zdarzeniami,
ciekawostkami i wszystkim innym. Momentami nawet nie zdawałam sobie sprawy,
że powieść ta wciągnęła mnie na tyle, ze wstrzymywałam oddech czekając, co
będzie dalej. Nie przeszkadzały mi aż za bardzo niekiedy używane wulgaryzmy,
czy tez sceny erotyczne (no może czasem), – na co zwykle jestem wyczulona i
przez co książka traci u mnie, na jakości.
„Tak, żadne "Tom", "Rysiek" czy "Harry" nie nadawałoby się na imię dla
wampira. Ale z drugiej strony, czy w ogóle można sobie wyobrazić śmiertelnie
groźnego krwiopijcę o imieniu Howard? Eugeniusz? Och, nie Krzysiu, proszę,
nie gryź mnie!”
Tak, zdecydowanym atutem tej książki jest fakt, że można było się przy niej
pośmiać. I to bardzo często. Dlatego też uwielbiam tego typu pozycje. Niby
nic takiego, a jeden niezobowiązujący dialog potrafi doprowadzić do łez. Ze
śmiechu oczywiście. Ale były też chwile grozy, tajemnicy, a nawet masy
innych trudnych do opisania doznań. By to wszystko przeżyć, trzeba po prostu
po nią sięgnąć. Czyta się jednym tchem. Zwłaszcza dzięki bardzo przystępnemu
językowi i sposobie wydania. Także styl i cala reszta są według mnie wręcz
bez zarzutów. Dodatkowy punkt powinien się tutaj należeć za „Glosariusz”
znajdujący się na początku powieści, w którym wyjaśnione są, co ważniejsze
pojęcia. W tym miejscu należą się gratulacje zarówno wydawnictwu, jak i
oczywiście samej autorce, ponieważ stworzyć coś takiego, to naprawdę wielka
sztuka. Są oczywiście osoby, które znajdą w niej jakieś, „ale”, lecz ja do
nich nie należę. Książka zwyczajnie podbiła moje serce i wiem, że przy
pierwszej lepszej okazji z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne tomy.
Podbiła moje serce, tak samo, jak zresztą bohaterowie – zwłaszcza Ghrom. Co
rusz mam ochotę powetować książkę tylko po to, by móc jeszcze na moment do
niej powrócić i tych co niekiedy przezabawnych chwil.
Warta zachodu. Naprawdę. Fabuła rozwija się bardzo szybko, nie jest nudna,
ani nie przytłacza. Wszystkie sceny są tak realistyczne i tak porywcze
niekiedy, że aż dech zapiera. Niektóre sceny może nie dla młodszych
czytelników, ale mimo wszystko starszym polecam! Ciekawe, jakie losy i
przygody czekają bohaterów w kolejnym tomie. Fakt, że jest ich aż tyle tylko
bardziej mnie nakręca do sięgnięcia po kolejny.
Przyznaję, że chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, bym aż tak wychwalała
czyjąś pracę. Jak to jednak mówią „zawsze musi być ten pierwszy raz”. Nie
zważam na opinie innych w tym przypadku. Rozumiem, że nie każdy ma taki
gust, jak ja, ale mimo wszystko książka [gdybym ja miała oceniać] jest warta
zachodu – i mam nadzieję, ze pozostałe tomy serii również. Nie poleciłabym
jednak Bractwa Czarnego Sztyletu osobom o słabych nerwach, lub nieznoszących
scen erotycznych, które bądź, co bądź mają tutaj tez swoje miejsce. Poza tym
wszystkim fanatykom fantasy, paranormalni i całej tej otoczki mogę szczerze
powiedzieć, że nie zapomną tej powieści na długi czas.
Moja ocena: 9/10 pkt.
Lilien
Tytuł: Mroczny Kochanek
Autor: J.R. Ward
Wydawnictwo: Videograf II
Data wydania: 2010-05-18
Tom: 1
ISBN: 978-83-7183-808-8
Objętość: 416
Cena: 34,90
|
|