SCHRONIENIE - Harlan Coben Emocje jakie wzbudziła we mnie ostatnia książka Harlana Cobena „Wszyscy mamy tajemnice” pamiętam jakby to było wczoraj. Stopniowo dawkowane napięcie, precyzyjnie skonstruowana intryga, która doprowadzała moją niecierpliwą naturę na skraj szaleństwa, dodatkowo podsycana wartką akcją i bohaterami, którzy zyskali sobie u mnie wyjątkowe względy były wręcz odurzające. Nic więc dziwnego, że z ogromną niecierpliwością czekałam na „Schronienie” mając nadzieję, że przyniesie mi kontynuacje przygód Myrona i jego kompana Wina. Moje niedopatrzenie przypłaciłam lekkim rozczarowaniem ponieważ faworyci odstąpili miejsca młodszemu pokoleniu. Nie oznacza to jednak, że książka mnie nie pochłonęła. Oddałam jej się bez reszty i strasznie ubolewałam, że tak szybko się skończyła.
„Schronienie” otwiera nową serię z Mickeyem Bolitarem, bratankiem Myrona. Piętnastoletni chłopak prowadzący koczownicze, ale szczęśliwe życie u boku rodziców, nagle zmuszony przez okrutny los osiada w jednym miejscu z znienawidzonym wujkiem. Nie tylko boryka się ze utratą ukochanego ojca, Brada, o śmierć którego się obwinia, ale także na jego barkach spoczywa troska o uzależnioną od narkotyków matkę, która mimo odwyku nie jest w stanie wyjść z nałogu. Gdyby tego było mało asymilacja w gimnazjum również nie przychodzi mu łatwo. Ma charakterek, nie da se w kasze dmuchać, ale sprowokować go też nie łatwo. Powoli dąży do celu zyskując sobie tym samym wrogów, przyjaciół, ale także i dziewczynę, Ashley. Niestety zauroczenie nie trwa długo, gdy pewnego dnia nastolatka znika bez śladu. Na dodatek miejscowa wiedźma, tzw. „Nietoperzyca”, nie tylko nokautuje chłopca informacją jakoby jego ojciec faktycznie nie zginął, ale że powinien za wszelką cenę uratować dziewczynę. W jaki sposób te dwie historie są ze sobą powiązane sprawdźcie sami. Mickey i Myron choć powoli i z bólem budują swoje relacje to są do siebie bardziej podobni niż im się wydaje. Nie chodzi tutaj tylko o posturę ciała, czy zamiłowanie do koszykówki, ale podejście do życia, zaciętość i niewyparzony język. Również w doborze przyjaciół są nietuzinkowi. Myron ma u swego boku Wina, nieobliczalnego bogacza, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, Esperanzę byłą zapaśniczkę, która powali nie jednego mężczyznę nie tylko swoim wdziękiem, ale siłą. Zaś Mickey tworzy paczkę z Łyżką, kujonem oraz Emą, ekstrawagancką outsiderką. Oczywistym jest jednak, że młodociani nie dorastają starszyźnie do pięt, ale wydaje mi się lepszego substytutu nie można by było sobie zapragnąć. Co do okładki to jej także nie mogę pozostawić bez komentarza. Osobiście bardziej do gustu przypadł mi obraz opuszczonego pokoju, jednak po zapoznaniu się z treścią to właśnie symbol motyla jest o wymowniejszy i lepiej pasuje do historii sięgającej czasów Holocaustu. Podsumowując, swobodnie przedstawiona historia dostarcza ogromnej dawki humoru i sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. W związku z czym niecałe czterysta stron przejrzystego tekstu to zdecydowanie za mało. Nie pozostaje nic innego jak czekać na dalsze przygody Mickeya i jego niezłomnych przyjaciół, którzy z pewnością dostarczą wielu wspaniałych chwil. Polecam!
z dn. 27/12/2012
|
|
|
|