Wczoraj na pokazie przedpremierowym miałam okazję obejrzeć
jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego lata. Word
War Z zostałwyreżyserowany przez znanego z
takich filmów jak 007 Quantum of Solance, czy też
Chłopiec z latawcem Marca Forstera. Adaptacja
wyśmienitej książki Maxa Brooksa na wielki ekran przeszła
moje najśmielsze oczekiwania. I chociaż trudno jest
powiedzieć, że film, choć częściowo odzwierciedla zawartość
powieści to jednak pewne elementy pokrywają się i dzięki
temu dzieło to stanowi świetne uzupełnienie lektury.
Dziwna i tajemnicza epidemia rozprzestrzenia się po świecie.
Jednak informacje o niej giną gdzieś w natłoku innych newsów
przekazywanych na kanałach informacyjnych. Dlatego też,
kiedy wybucha ona pełną siłą, praktycznie nikt nie jest
przygotowany. Były pracownik ONZ zostaje, wraz z rodziną,
uratowany z rodzinnego miasta i ewakuowany na statek
wojskowy. Okazuje się jednak, że pobyt tam nie jest darmowy.
W zamian za bezpieczne schronienie dla jego rodziny, musi
wyruszyć w niebezpieczną podróż, by odkryć źródło
rozprzestrzeniania się zaraźliwej choroby, która zmienia
ludzi w zombie.
Film rozpoczyna się dosyć leniwie, ale sielanka trwa bardzo
krótko i już po paru minutach widzowie zostają wprowadzeni w
bardzo szybką akcję, a hordy zombie wylewają się na ulice
miasta, by dalej zarażać żywych. Od tej pory tempo
praktycznie nie zwalnia i jest to ogromny atut filmu, nie
pozwalający widzom nawet na chwilę wytchnienia. Word War
Z ukazuje dosyć nieszablonowy wizerunek zombie – zamiast
powolnych i pokracznych kreatur Forster prezentuje zwinne,
szybkie i mordercze stwory i choć niektórym miłośnikom
klasycznych zombiaków trudno będzie zaakceptować taki ich
wizerunek, to nie można nie zauważyć, iż właśnie taka
prezentacja jest wymogiem narzuconym przez zawrotne tempo i
fabułę.
Word War Z
wydaje się być połączeniem klasycznego filmu grozy z filmem
akcji i nie jest to skojarzenie mylne, gdyż rzeczywiście
momenty szybkiej akcji przeplatane są spokojnymi choć
pełnymi napięcia scenami, które nie pozwalają wygodnie
usiedzieć w fotelu. Na uwagę zasługuje także montaż, który w
niesamowity sposób oddaje atmosferę filmu i zmusza widzów do
uważnego śledzenia wydarzeń. Przepiękne, kręcone z rozmachem
ujęcia, nie są przepełnione plastikowymi efektami
specjalnymi, co oznacza, że choć film posiada ich pełną gamę
to jednak nie dają one wrażenia sztuczności.
Jedynym mankamentem filmu, jest według mnie muzyczny motyw
przewodni filmu oraz pierwsze sekundy czołówki. Jakoś mi to
wszystko nie pasuje do samej treści filmu. Jednak wiadomo
gusta są różne, a jest to tak niewielki szczegół, że
spokojnie można pominąć go przy podejmowaniu decyzji o
wybraniu się na seans. Nie pozostaje mi nic innego jak
polecić wszystkim World War Z, gdyż, pomimo moich
obaw przed seansem, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że
jest to jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnimi czasy
udało mi się w kinie zobaczyć.
Fuzja
Ocena: 6/6
Tytuł:
World War Z
Reżyser:
Marc Forster
Data premiery:
(Świat) 02.06.2013, (Polska) 05.07.2013