Chainsawman #1 – Tatsuki Fujimoto
|JAPANESE CHAINSAWMAN MASACRE
„Chainsawman”, najnowsza manga od Waneko na polskim rynku, to kawał specyficznego komiksu. Komiksu absolutnie nie dla wszystkich. Ale jakże przy tym udanego. Bo jeśli lubicie mocne, krwawe historie, którym nie brak też uroku, koniecznie powinniście po ten tytuł sięgnąć i przekonać się, jak ekstremalną rozrywkę ma do zaoferowania.
Denji nie ma lekko. Ubóstwo w jakim żyje zmusza go do pracy w roli łowcy demonów. W zajęciu tym pomaga mu demon Pochita. Ale żaden z nich nie ma jeszcze najmniejszego pojęcia do czego wszystko to doprowadzi. I jak bardzo będzie to krwawe!
Pamiętam, jak w dzieciństwie odkrywałem świat mangi i anime i jak szybko przekonałem się, że z pozoru niewinne opowieści, zaczynające się wręcz uroczo czy słodko, szybko potrafią przemienić się w iście makabryczne, brutalne historie. I dawno nic nie przypomniało mi tamtych odczuć z taką bezwzględnością, jak „Chainsawman”. I już choćby za to należałoby docenić mangę Tatuskiego Fujimoto – jeśli jest się oczywiście miłośnikiem ekstremalnych wrażeń – ale na szczęście plusów rzecz ma o wiele więcej. Ale po kolei.
„Chainsawman” zaczyna się niczym shounen. Dość prosto narysowany, niemal pozbawiony czerni. Nieco w nim niechlujności, ale takiej ujmującej. Mamy chłopaka, mamy towarzyszące mu „coś” – „coś”, które można nawet uznać za urocze – nieco akcji… Wkrótce pojawia się więcej mroku, dostajemy też porcję realizmu, atakuje nas scena rodem z horrorów o zombie, a wkrótce potem się zaczyna. Krew bryzga na wszystkie strony, trupy padają na prawo i lewo, fragmenty ciał latają… Sceny kaźni, rzezi, masakry, przedstawiane są tak, że aż żal, iż nie możemy założyć okularów 3D i podziewać tego w trzech wymiarach, bo narzędzia zbrodni i rozbryzgi posoki dosłownie wypadają z kadrów. A co jest dalej, musicie odkryć sami.
A jak widać, kto lubi mocne, makabryczne horrory, na pewno nie pożałuje sięgając po „Chainsawmana”. Seria oferuje bowiem wszystko to, czego oczekuje się od podobnej opowieści, podane na dodatek w bardzo przyjemnym stylu. masakra i akcja to jedno, ale nie brak tu swoistego uroku. Rzecz też nie jest tylko ograniczona do serwowania nam kolejnych rzezi, a to też plus. Do tego dochodzi ładne wydanie o powiększonym formacie, dzięki czemu świetnymi grafikami możemy cieszyć się jeszcze wyraźniej.
I cóż tu dużo dodawać? „Chainsawman” to idealna pozycja na Halloween. Absurdalna, krwawa, brutalna, ale gwarantująca dobrą zabawę. Ja, miłośnik horrorów, polecam gorąco i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
Michał Lipka