Tańczące martwe dziewczynki – Graham Masterton
|DANSE MACABRE
Kto czyta moje recenzje, doskonale wie, że nie darzę szczególną sympatią współczesnych kryminałów i thrillerów. To, że brak im oryginalności to jedno, bo gatunek jest już tak wyeksploatowany, a jego ramy dostatecznie sztywne, że nie ma co zbytnio na nią liczyć. Gorzej jednak, że najczęściej są to dzieła miałkie, słabo wykonane i pozbawione jakichkolwiek wartości literackich. Inaczej rzecz ma się z powieściami Mastertona. Chociaż i on (podobnie, jak Stephen King w swoich ostatnich pracach) nie przełamał gatunkowych schematów, to jednak spod jego ręki wyszły naprawdę znakomite książki, świetnie napisane i dostarczające odpowiedniego dreszczyku wszystkim miłośnikom mocnych wrażeń.
Zaczyna się od pożaru. W trakcie próby tanecznej w Cork młodzi tancerze wyczuwają dym. Ogień wdziera się do sali, a znajdujący się na niej ludzie giną po kolei w męczarniach. Ostatecznie ocaleje tylko jedna z nich – dziewczynka, która cierpiąc na ataki paniki nie będzie chciała nic powiedzieć na temat tego, co się wydarzyło. A przyczyna pożaru może wcale nie być tak oczywista, jakby się zdawało – podobnie, jak zgony niektórych ofiar. Śledztwem zajmuje się Katie Maguire, która jak zwykle nie jest wolna od osobistych problemów. Na razie to jednak tylko jedna z wielu spraw, wcale nie najważniejsza. W Cork dzieją się bowiem rzeczy, które bardziej przykuwają uwagę policji. Po śmierci lokalnego przywódcy gangu do miasta przybywa Davy Dorgan, by przejąć jego rolę. Ma jednak cele jakże odmienne od swojego poprzednika – wykorzystując brexit, chce doprowadzić do swoistej rewolucji, która bynajmniej nie będzie bezkrwawa…
Masterton, jak chyba każdy pisarz horrorów, ma tendencję do dziwnych, często zupełnie nietrafionych pomysłów, kiepskiego rozwiązywania fabularnych i naciąganych wątków. Jednego jednak nigdy nie można mu odmówić – potrafi pisać, a co za tym idzie, potrafi także wywoływać mnóstwo emocji. Groza obecna jest w jego dziełach, jak w rzadko których, napięcie i brutalność naprawdę robią wrażenie, a przy okazji całość czyta się lekko, szybko i z dużą przyjemnością.
Wszystko to obecne jest także w serii z Katie Maguire. Oczywiście nie ma tu grozy paranormalnej, ale jest taka ludzka, wynikająca z obcowania z bestialstwem, zbrodnią i okrucieństwem. Mniej tu jest także seksu, tego udziwnionego, wyjętego niczym z filmów pornograficznych dla fetyszystów, do którego Masterton przyzwyczaił nas przez lata. Jest za to kwintesencja thrillera – zbrodnia, która robi wrażenie, śledztwo, napięcie, konfrontacja. Mamy też ciekawych bohaterów, obowiązkowo z problemami osobistymi, mamy dobre tło obyczajowe, i interesujące wątki społeczno-polityczne.
Jak nie polubić czegoś takiego? Tym bardziej, że całość jest przecież świetnie napisana i wręcz sama się czyta. Dla miłośników mocnych wrażeń na długie jesienne wieczory ta powieść jest jak znalazł. A przy okazji to znakomity dowód, że nawet współcześnie w thrillerach zdarzają się świetne rzeczy. Polecam gorąco.
Michał Lipka