Batman, który się śmieje #2: Zarażeni – Joshua Williamson, David Marquez
|ZARAŹLIWY ŚMIECH
Event „Batman: Metal” (czy jak kto woli „Dark Nights: Metal”), miał z założenia zrobić sporą rewolucję. Nie zrobił, ale za to opowiedział kilka intrygujących historii o horrorowych wersjach bohaterów DC, a także wypromował Batmana, który się śmieje – połączenie obrońcy Gotham i Jokera, który tak się spodobał fanom, że dostał własną miniserię, zebraną w tomie „Batman, który się śmieje”. Co znalazło się w drugim tomie, skoro to tam zebrane zostały wszystkie jej zeszyty? Opowieść „Superman/Batman”, gdzie tytułowy zły staje się jednym z głównych przeciwników naszych bohaterów, a także sporo dodatkowych zeszytów związanych z wydarzeniem „Year of the Villain”, co stanowi pomost między „Batman Metal” i nadciągającym eventem „Dark Nights: Death Metal”. A wszystko to w dobrym komiksie, który spodoba się miłośnikom poprzednich przygód Batmana, który się śmieje.
Batman, który się śmieje nie śpi, nie czeka na nadarzającą się okazję tylko działa. Po poprzednich niepowodzeniach nie poddał się i rusza do boju. Dzięki mocom z mrocznego wszechświata, udaje mu się zarazić sześcioro ziemskich herosów. Koniec? Raczej dopiero początek. Zarażeni stają do walki z Batmanem i Supermanem. Czy obrońcy Gotham i Metropolis mają jakąkolwiek szansę na zwycięstwo? Kogo jeszcze dosięgnie zaraza? I co wyniknie z tego starcia?
Trudno właściwie powiedzieć dlaczego Batman, który się śmieje, odniósł taki sukces, jako postać. Wystarczy w końcu wspomnieć o Sędzim Śmierci z crossoverów spod szyldu „Batman / Sędzia Dredd”, który wygląda podobnie, podobnie się zachowuje i ma podobne poglądy. Do tego w dziejach mieliśmy wiele najróżniejszych wersji Batmana i Jokera, nawet taką, w której ten drugi okazywał się bratem Bruce’a czy nawet jego matką. Nie zmienia to jednak faktu, że o Batmanie, który się śmieje, czyta się naprawdę dobrze i tak jest w tym przypadku.
Album „Batman, który się śmieje #2: Zarażeni”, który w moje ręce trafił dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka, to kontynuacja zachowująca poziom poprzednich komiksów z tym bohaterem. I kontynuująca to, co zostało niedopowiedziane, a także otwierając nas na to, co nadciąga. Całość jest dynamiczna, pełna akcji, ale też i odpowiednio mroczna. Może to nie tak skupiona na horrorowych motywach historia, jak „Batman: Metal”, ale ma swój klimat i dostarcza naprawdę dobrej rozrywki. Nie brak tu oczywiście superhero, kilku lżejszych scen czy odrobiny rozprężenia, ale trzeba przyznać, że całość czyta się bardziej, jak kolejny event, a nie jeszcze jeden zwyczajny komiks, jakich wielu.
Szata graficzna, choć różnorodna, jest udana i dobrze pasuje do całości. Tak samo, jak edytorsko rzecz pasuje do poprzednich tomów. A po lekturze zostaje uczucie niedosytu, które już wkrótce zaspokoją kolejne komiksy. Wprowadzający nas do eventu „Death Metal” „Flash Forawrd” ukaże się w Polsce już na początku 2021 roku, a po nim czeka nas jeszcze wiele innych dzieł, więc zabawa szybko się nie skończy.
Michał Lipka