Czarny piątek – Alex Kava
|ZABÓJCZE WYPRZEDAŻE
Zima za oknami (trochę śniegu stopniało u mnie, ale temperatury wiosenne to to nie są), Święta za pasem, a czarnopiątkowe promocje nadal kuszą niejednego z nas. No to nic dziwnego, że wydawca postanowił przypomnieć nam powieść Kavy „Czarny Piątek”. Nie jest to może najlepsza książka autorki – choć okładka ją zdobiąca jest naprawdę fajna, trzeba to oddać – ale na taki przedświąteczny okres w roku, jak znalazł.
Czarny Piątek, dzień wielkich wyprzedaży po Święcie Dziękczynienia. Najbardziej dochodowy dzień w roku i zarazem dzień, w którym w sklepach jest rekordowo dużo klientów. Dzień walki o produkty, jakby od tego zależało życie. A teraz w pewnym sensie zależy, bo to właśnie ten dzień terroryści obierają za idealny do ataków bombowych na centra handlowe. A kto musi zająć się śledztwem? Oczywiście, że między innymi dobrze nam znana Maggie. Ta Maggie wciąż przybita po wydarzeniach z wirusem, wciąż je przeżywająca, wciąż zmagająca się z traumą. Ale nie dość, że nie może się do końca pozbierać, to jeszcze właśnie dobija ją fakt, że jej brat jest jednym z podejrzanych w sprawie zamachów. Czy zdoła go ocalić? I powstrzymać terrorystów?
Pamiętam jak lata temu ta kolejna część serii o Maggie O’Dell była przeze mnie wyczekiwana. Nie jakoś bardzo, bo w sumie seria nie była już tym, czym na początku, ale po przyjemnym „Zabójczym wirusie” liczyłem na niezłą powieść, a wyszło jakoś tam bez polotu. Może to tematyka? Bo terroryści do Maggie nie do końca pasują – tu trzeba akcji i zagłębienia się w temat rodem z „24 godzin” albo „Szklanej pułapki”. Kava szukała tu jakiegoś nowego kierunku, doceniam, ale trochę zabrakło jej pomysłu. A wraz z tym brakuje też napięcia, bo przewidzieć zwroty akcji i tor fabuły jest bardzo łatwo. Ale czyta się nieźle, nadal, a poziom podnosi odrobinę sam finał.
No i co tu dużo mówić. Sam pomysł na „Czarny Piątek” spoko, wykonanie już mniej. Ot typowa Kava, lekka, prosta, niewymagająca. Thriller, jak thriller, tym razem z terrorystami, chociaż z tym samym schematem. Stricte dla fanów – tematu, serii (czytać da bez znajomości reszty, bo wszystko i tak jest nam przypomniane / wyjaśnione). Dla tych drugich zresztą ma parę ciekawych rzeczy. Kojarzy się z „Czarną niedzielą” Thomasa Harrisa, ojca Hannibala Lectera? Tytułem owszem: psychologią, zgłębieniem tematu, emocjami to już dwa zupełnie różne bieguny. Kava nie jest tak ponadczasowa, nie jest tak ambitna. Ale miłośników jej prozy nie zawiedzie.
Michał Lipka