NAJLEPSZE FILMY, KTÓRE NIE POWSTAŁY CZ II: BLADY SPIN-OFF
|
W drugiej odsłonie naszego cyklu o filmach, które nigdy nie powstały, przyjrzymy się kontynuacji serii, której pierwsza odsłona świętuje w tym roku dwudziestolecie swojego powstania. O czym mowa? O „Bladzie: Wiecznym łowcy”, filmie, który stał się pierwszym kasowym sukcesem Marvela i dał początek trylogii wciąż cieszącej się sporą popularnością. Mówi się nawet o powstaniu kolejnej jego odsłony, ale o tej przecież wspominano już w roku 2004, przy okazji „Blade’a: Mrocznej Trójcy”. I to właśnie o nim chcę Wam opowiedzieć.
Najpierw jednak przyjrzyjmy się z czym mamy tu do czynienia. Fabuła to jedno, ważne jest jednak także to, że kiedy „Blade” powstał w 1998 roku, ekranizacje komiksów nie miały się najlepiej. DC co prawda od lat święciło triumfy na tym polu dzięki „Supermanowi” Donnera i „Batmanowi” Burtona, jednak kolejne obrazy z ich stajni okazywały się porażkami. Marvel miał gorzej – choć od lat 60. XX wieku starał się zatriumfować na dużym ekranie. Bezskutecznie oczywiście. Z „Wiecznym łowcą” nikt nie wiązał więc większych nadziei, miał to być kolejny horror z wampirami, nieoczekiwany sukces otworzył jednak drzwi do dalszych części oraz furtkę dla innych ekranizacji komiksu. Zaczęto planować kinowego „Spidermana”, „X-Men”, „Daredevila”, producenci z ochotą zaczęli inwestować w tego typu produkcje, a my od kilku lat możemy podziwiać triumf Kinowego Uniwersum Marvela (MCU).
Tyle w kwestii znaczenia „Blade’a” dla popkultury. Mógłbym rozwodzić się nad samym komiksem albo nad tym, ile dla mnie znaczył przed laty ten film, ale nie o to przecież chodzi. Zanim jednak przejdę do sedna, kilka słów o fabule. Blade to czarnoskóry łowca wampirów. Kiedy jego matka była w ciąży, ugryzł ją jeden z nich, dlatego teraz nasz wojownik ma wampirze moce, ale nie boi się słońca. Musi jednak walczyć z mroczną stroną swej natury. W pierwszym filmie mierzy się z własnym ojcem, w drugim sprzymierza z wampirami by pokonać nowy, niebezpieczny gatunek krwiopijców, a w trójce stawia czoło przedwiecznemu Drakuli. Pomagają mu tzw. Nocni Łowcy. Na koniec ginie, ale jak to z bohaterami filmów i komiksów bywa, jest to śmierć pozorna.
Czwarta część serii miała być spin-offem traktującym o Nocnych Łowcach. Mroczna strona wzięła nad Blade’em górę, podejrzewany jest o zabicie człowieka. Łowcy polują na niego. I to właściwie tyle, co wiadomo o tej produkcji. Snipes, odtwórca głównej roli, żartował jeszcze co prawda, że chętnie zagrałby w czwórce starego, przykutego do wózka Wiecznego Łowcę, jednak trudno to zaliczyć jako element planów.
Czy spin-off miałby szansę być dobrym filmem? Tego nigdy się już nie dowiemy, ale patrząc na ogólny poziom serii, w której logika najwyraźniej jest nieobecna (i tak jednak ma ona swój klimat i chętnie do niej wracam co jakiś czas), ja osobiście uważam, że byłaby to porażka. Kiedy więc nowa odsłona „Blade’a” trafi do kin – jeśli trafi – można przypuszczać, że nie będzie ona miała nic wspólnego z powyższymi planami. Oby była dobra – tylko tego sobie i Wam życzę. A przynajmniej lepsza od serialu, który powstał w roku 2006, ale to już zupełnie inna historia.