O jaskiniowcu, który podróżował w czasie – Terry Pratchett
|PRATCHETT DZIECIOM
Terry Pratchett to jeden z niekwestionowanych mistrzów fantastyki w komediowym wykonaniu, kojarzony przede wszystkim z cyklu „Świat Dysku”. Ale nie stronił też od pisania książek dla dzieci i to takich z jego opus magnum niepowiązanych. A najnowsza z nich wydana na polskim rynku to nie tylko dowód na to, jak autor doskonale czuł się w różnych estetykach, ale i jak doskonale potrafi pisać rzeczy dla dzieci, a właściwie całej rodziny. Bo te opowiadania – w końcu zbiorem krótkich form jest niniejsza książka – to kawał dobrej, prostej, ale dobrej, poprawiającej humor literatury dla każdego.
Poznajcie profesora Trąbika, który rakietą własnej roboty chce lecieć na Marsa! Przeczytajcie historię o tym, jak Tropencji prawie udało się podbić Wielką Brytanię! Spotkajcie, jak spotkał Bill Kamizelka, podróżującego w czasie jaskiniowca! Odkryjcie jak Henry Głąb stał się sir Henrym Głąbem i wiele, wiele więcej!
Kiedy byłem dzieckiem czytałem pewne książeczki dla dzieci. Nie pamiętam, jak się nazywały. Były czerwone, niewielkich rozmiarów i w każdej znajdowały się różne historie dla młodych, od zabawnych zwyczajnych wręcz historyjek, przez fantasy o niebieskich dzieciach, na komediowym science fiction z kosmitami skończywszy. I o nich właśnie przypomniała mi lektura „Jaskiniowca”. Pamiętam, że jedna z historii nawet była rysowana w takim stylu, jak ilustracje do tego tomu. I choćby za taką sentymentalną podróż w czasie mogę powiedzieć, że cenię sobie ten zbiór. Ale plusów ma on zdecydowanie więcej.
Na wstępie pisałem, że to dobra książka i zdanie swoje podtrzymuję. Pratchett do poszczególnych tekstów podchodzi z szaleństwem, dziką wyobraźnią, nieokiełznanym humorem, ale i… klasyczną nutą. Nie epatuje nadmiernym dydaktyzmem, jego historie mają być szybkie i przyjemne w odbiorze, pomysłowe, czasem może dziwne acz lekkie i rozrywkowe, ale na przesłanie i parę słów morału miejsce też się znalazło. Podane w prostej stylistycznie, ale bynajmniej nierozczarowującej infantylnością formie, czytają się właściwie same, potrafią przyjemnie zaskoczyć, dzieciom gwarantując świetną zabawę, a w dorosłych budząc sentymenty.
Ładnie jest to wszystko wydane i to również docenić należy. Bo i rysunki, w swym prostym, czasem niechlujnym looku, są bardzo przyjemne, oldschoolowe w dobrym tego terminu znaczeniu i oddają urok łamane przez szaleństwo prozy Pratchetta. A edytorsko rzecz jest sympatyczna, może nie do końca spójna z poprzednimi tego typu publikacjami, bo nie mamy tu twardej oprawy, ale powiem, że takie wydanie miękkookładkowe też do mnie trafia.
Po prostu coś dla fanów Prtachetta, coś dla dzieci albo dla wychowania młodych przyszłych miłośników fantastyki. Rzecz z charakterem i dobrą jakością wykonania. Aż żal, że to już ostatni taki zbiorek autora.
Michał Lipka