Przygody wielkiego wezyra Iznoguda, tom 4
|René Goscinny, Jean Tabary
ZOSTAĆ KALIFEM… ZA WSZELKĄ CENĘ
Na polskim rynku jest całe zatrzęsienie komediowych serii komiksowych. Mamy tu rzeczy dla dzieci i dorosłych, klasyki i nowe, komiksy europejska, amerykańskie i mangi… „Iznogud” to bezwzględnie jeden z najlepszych z nich. coś absolutnie rewelacyjnego, doskonałego dla czytelników w każdym wieku i tak świetnie wykonanego, że niewiele jest serii – nawet tych, nad którymi pracował Goscinny – które mogłyby się z nim równać.
Wezyr Iznogud marzy o jednym – by zostać kalifem w miejsce kalifa. Jako zausznik władcy Bagdadu ma ku temu wiele dobrych okazji, ale nawet wspierany przez wiernego Pali Bebecha, ciągle źle kończy. Jakie tym razem metody pojawią się w jego kręgu zainteresowań? Wyobraźcie sobie, że oto na horyzoncie pojawia się… duch niszczący tylko kalifów. Co tu mogłoby pójść źle? Albo dlaczego nie wywołać skandalu? Magiczne figury woskowe to też niezły sposób. Ale czy któraś z tych opcji ma szansę powodzenia?
Goscinny to autor, który stworzył całe mnóstwo niezapomnianych opowieści. Opowieści zarówno ponadczasowych, jak i doskonałych dla czytelników w każdym wieku. To on wymyślił „Asteriksa” i „Mikołajka”, on także napisał najlepsze tomy „Lucky Luke’a”. „Iznogud” co prawda aż takiej sławy, jak powyższe tytuły nie zdobył – choć nadal jest dziełem kultowym i uwielbianym – ale wcale nie gorszym od nich. Obok „Asteriksa” i „Mikołajka” to najlepsze, co stworzył Goscinny. A pod wieloma względami najlepsze w ogóle.
Siłą „Iznoguda”, jak pozostałych dzieł Goscinnego, jest przede wszystkim humor. Bo to cykl – każdy klasycznych europejski cykl komediowy zresztą dzieli z nim tę cechę – którego poszczególne historyjki oparte są za każdym razem na tym samym schemacie. Iznogud wpada na pomysł, jak spełnić swoje marzenie, czyli zostać kalifem w miejsce kalifa, zaczyna realizować swój zawsze szalony plan, a w końcu i tak nic mu nie wychodzi. Ile można to ciągnąc? Kiedy jest się tak pomysłowym, jak Goscinny, w nieskończoność. Wiemy dobrze, czym się to zawsze skończy, ale interesuje nas jaki tym razem sposób realizacji celu wymyśli główny bohater i co pójdzie nie tak.
Ważniejsze staje się to, jak wiele satyry i prawdziwości zawarł w tej opowieści autor. Do tego mamy ciekawą akcję, czasem krótszą, czasem dłuższą, świetne dialogi, doskonałe zabawy nazwami i słowami, a w końcu także szatę graficzną, która z miejsca wpada w oko i jest wprost rewelacyjna. Jak cała reszta, z wydanie włącznie.
Dlatego kto ceni dobre komiksy dla całej rodziny, koniecznie powinien „Iznoguda” poznać. To prawdziwe arcydzieło w swoim gatunku. i rzecz, którą naprawdę każdy poznać powinien.
Michał Lipka