RĘKA MISTRZA – Stephen King - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

RĘKA MISTRZA – Stephen King

CZUĆ RĘKĘ MISTRZA, ALE…

„Ręka mistrza”, powieść wydana niemal dekadę temu, była ówczesnym powrotem Stephena Kinga do dobrej formy. I chociaż z perspektywy czasu widać w niej wiele błędów, czuć także, nomen omen, rękę mistrza. Teraz książka pojawia się w dwutomowym wydaniu w ramach dostęonej w kioskach kolekcji i jeśli jeszcze jej nie czytaliście,

Edgar Freemental w wypadku samochodowym traci rękę i zdrowie. Cierpiąc na problemy psychiczne i niekontrolowane napady złości doprowadza do rozpadu swojego małżeństwa. Za radą lekarza przeprowadza się na Dumę Key – wyspę na Florydzie – na której ma zacząć nowe życie. Szybko odkrywa w sobie niesamowity talent malarski, a także to, że wyspa kryje w sobie wiele tajemnic…

„Ręka mistrza” to ciekawy przypadek w bibliografii Kinga, stanowi bowiem przykład auto plagiatu popełnionego z… auto plagiatu. Bo „Duma Key” – jak chce tego oryginalny tytuł – to nic innego jak swoista przeróbka „Worka kości” (który stanowił przeróbkę „Lśnienia”) i to jest jej główny zarzut. Nie mniej jest to powieść świetna stylistycznie (choć momentami nie wolna od typowo kingowych dłużyzn) i dająca się czytać jednym tchem. Fascynuje też jej tajemnica, mroczne sekrety tkwiące w wyspie, ale kiedy King przechodzi do wyjaśniania wszystkiego, fabuła zaczyna kuleć. Paradoksalnie najbardziej logiczne zaczynają się wydawać elementy abstrakcji a nie to, co logiczne być powinno. Nie zawodzi za to znakomita strona obyczajowa, ale ta z czasem ustępuje (niestety) fantastyce, która już najwyższych lotów nie jest (choć niektóre momenty grozy są naprawdę udane i bardzo plastyczne). Podobnie jest też z nawiązaniami do innych dzieł autora, które w „Ręce…” stanowią prawdziwy rarytas dla stałych czytelników – subtelny i niemal niezauważalny.

Trochę więc szkoda, bo można było zrobić z „Ręki…” wybitna powieść, a nie tylko naprawdę niezłą. Nie mniej jednak jak na książkę, która powstała po strasznie trudnym dla czytelników okresie twórczości Króla (po słabych dziełach w stylu „Historia Lisey”, czy ostatnich tomach „MW”), jest udana i godna polecenia. Emocji dostarczy Wam bardzo dużo, a chyba w tym przypadku nie trzeba wiele ponad to.

Michał Lipka

inna recenzja RĘKI MISTRZA w Kostnicy

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *