Rewolwerowcy, szaleni magowie, potwory – „Siedem czarnych mieczy” , świetna powieść fantasy na rynku!
|RECENZJA:
SIR SYKES POD MROCZNĄ WIEŻĄ STANĄŁ
Fantasy, rewolwerowcy, magia, potwory i rozdarta kraina? Czyżby Stephen King napisał kolejną odsłonę swojego opus magnum, „Mrocznej Wieży”? Nie, ale na pewno miłośnicy tamtej monumentalnej sagi nie będą zawiedzeni. Oto bowiem Sam Sykes serwuje nam western fantasy, który dostarczy naprawdę dobrych przeżyć miłośnikowi obu gatunków i pozostawi po sobie uczucie niedosytu.
Magia. Broń. I zemsta.
W Bliźnie, krainie rozdartej przez imperia, pojawia się ona – Sal Kakofonia. Niegdyś była sławna, teraz, zdradzona i pozbawiona magii, ma tylko jedno: cel. Jaki? Oczywiście zemsta. Wyposażona w listę siedmiu nazwisk, miecz i pistolet, wyrusza odnaleźć swoje cele. Czy jej się to uda? Co czeka ją po drodze? I co przyniesie jej zemsta?
Jak już chyba widzicie, dzieło Sama Sykesa czy raczej Sama Watkinsa, który kryje się pod tym pseudonimem, nie jest szczególnie oryginalne. Widzę tu echa wielu serii, nie tylko „Mrocznej Wieży”, ale też i chociażby „Magów prochowych”. Widzę tu sentyment do klasycznych westernów, choć właściwie należałoby powiedzieć spaghetti westernów Sergio Leone, które ukochał tak bardzo Quentin Tarantino. I widzę tu również wiele cech wspólnych z filmami Tarantino właśnie, bo „Siedem czarnych mieczy” to książka i brutalna, i jednocześnie podana z lekkością, humorem, a przy okazji także klimatem. A co najważniejsze, jak każdy obraz twórcy „Pulp Fiction”, traktująca o zemście.
Czy jest to dzieło wielkie? Nie, to czysta rozrywka, bo Sykes, swoją drogą syn Diany Gabaldon, autorki kojarzonej głównie z cyklu „Obca” nie jest gigantem literatury. Zdarzają mu się także potknięcia (choć może być to też „zasługa” tłumacza), kiedy serwuje nam zbyt współczesne słownictwo – jak np. zwrot „luzacka” określający jedną z bohaterek. Ale traci to na znaczeniu, kiedy czytelnik daje się porwać opowieści. A dzieje się to szybko, bo „Siedem czarnych mieczy” jest lekturą łatwą w odbiorze, przyzwoicie napisaną, oferującą konkretną akcję i epicką nutę (rzecz w końcu liczy sobie sześćset stron i jest dopiero pierwszym tomem całej opowieści).
Dzieło Sykesa zabiera nas do intrygującego świata, gdzie nie brak przygód i zagrożeń, ale także i niespiesznie budowanych wątków. Styl jest lekki, nonszalancki, momentami wręcz zawadiacki, bohaterowie prości, ale zapadający w pamięć, a wszystko to razem wzięte składa się na powieść gwarantującą dobrą zabawę. Bardziej męską, chociaż to kobieta jest wiodącą postacią i bynajmniej nie jest tam jedyną przedstawicielką płci pięknej, ale nadającą się dla każdego miłośnika fantasy i westernowych klimatów. Mało Wam takich książek, jak „Mroczna Wieża” czy cykl o magach prochowych? „Siedem czarnych mieczy” będzie lekturą dla Was.
Michał Lipka
OPIS:
Poznajcie piękną Sal Kakofonię, którą okradziono z magii i pozostawiono na śmierć.
Zdradzonej przez tych, którym ufała najmocniej, i odartej z magii Sal Kakofonii nie pozostało nic prócz imienia, sławy i legendarnej broni. Ma jednak wolę silniejszą od czarów i świetnie wie, dokąd pójść.
Blizna to kraina rozdarta przez potężne imperia, do której zbuntowani magowie się udają, żeby zniknąć, zhańbieni żołnierze umrzeć, Sal zaś idzie tam z mieczem, bronią i listą siedmiu nazwisk.
Zemsta sama w sobie jest nagrodą.
Jeśli zafascynowała cię magia i cynizm powieści Zemsta najlepiej smakuje na zimno Abercrombiego, kochasz brutalne westerny Sergia Leone i Clinta Eastwooda w stylu Dobry, zły i brzydki, to w nowym cyklu Sama Sykesa znajdziesz spektakularne połączenie tych uzależniających składników. Nie oderwiesz się od lektury i pokochasz Sal Kakofonię, bezwzględną antybohaterkę na krwawej drodze do zemsty i odkupienia.
„Siedem czarnych mieczy – okrutny, brutalny epos”.
Chuck Wendig, autor Star Wars: Koniec i początek
„Opowieść o Sal Kakofonii jest cudownie sarkastyczna i melancholijna zarazem”.
Nicholas Eames, autor powieści Królowie Wyldu i Krwawa Róża
Sam Sykes, właściwie Sam Watkins, jest autorem powieści fantasy docenianych przez krytyków i czytelników za barwne postacie, humor i soczyste dialogi oraz nowatorskie podejście do znanych elementów gatunku. Jest synem Diany Gabaldon, także autorki poczytnych powieści fantasy.