Stefan Darda – Nowy dom na wyrębach RECENZJA, PATRONUJEMY, FRAGMENT
|Minęło kilka miesięcy od dnia, w którym Hubert Kosmala po raz ostatni odwiedził Wyręby, jednak wydarzenia, które miały tam miejsce na początku 1996 roku, zaczynają coraz mocniej odbijać się na jego życiu prywatnym i zawodowym. W pewnym momencie uświadamia sobie, że ucieczka od opuszczonego domu i związanych z nim wyrzutów sumienia to droga donikąd, wyjeżdża więc na jakiś czas do Wyrębów, aby zmierzyć się z własnymi demonami i odzyskać spokój ducha. Martwa cisza zalegająca nad tym miejscem jest trudna do zniesienia, a poczucie zagrożenia z dnia na dzień staje się coraz bardziej dojmujące. Czy wszystko zmieni się na lepsze wraz z przybyciem do Wyrębów nowych mieszkańców? A może to właśnie ich obecność sprawi, że Hubert uwierzy we wszystko, co Marek Leśniewski opisał w swoim pamiętniku…?
POWRÓT DO WYRĘBÓWStefan Darda to zdecydowanie jeden z najlepszych polskich autorów powieści grozy. W kraju, który dla tego gatunku nie jest zbyt przychylnie nastawionym, w kraju, w którym znakomici autorzy zajmujący się fantastyką są wyjątkiem, nie brzmi to może jak szczególne osiągnięcie. Ale w przypadku Dardy reguła ta nie obowiązuje. Mamy tu bowiem do czynienia z autorem znakomitym, świetnie piszącym i potrafiącym wykorzystać schematy doskonale znane miłośnikom starszaków. Teraz, po niemal dekadzie od debiutu, autor powraca z jego kontynuacją, znów zabierając nas do Wyrębów i robiąc to w równie dobrym stylu, co w części pierwszej.
Sierpień roku 1996. Hubert Kosmala, przyjaciel Marka Leśniewskiego, choć minęło kilka miesięcy od wydarzeń jakie rozegrały się w Wyrębach, nadal nie może w pełni dojść do siebie. Wszystko to odbija się na jego życiu prywatnym i zawodowym, a nękające go wyrzuty sumienia nie chcą odpuścić. Czy rzeczywiście ucieczka od tego, co miało miejsce w opuszczonym domu była dobrym pomysłem? A może lepiej byłoby skonfrontować się z własnymi strachami? Ta ostatnia myśl popycha go do wyjazdu. Powrót do Wyrębów staje się dla niego nie tylko próbą odzyskania spokoju ducha, ale też i wyzwaniem, które zweryfikuje jego poglądy na zjawiska paranormalne. Hubert nie chce uwierzyć w to, co w swoim pamiętniku napisał Marek, ale zastana rzeczywistość, ciągłe uczucie zagrożenia i niepewności, zaczyna przekonywać go, że się mylił. Jak wyjdzie z konfrontacji z tym, co czeka tu na niego? I co tym razem wydarzy się w Wyrębach?
Zawsze mam obawy odnośnie ciągu dalszego wszelkich dzieł, które mi się podobały, na szczęście „Nowy dom na Wyrębach” nie zawodzi. Problem z sequelem zawsze jest taki, że albo cierpi on na brak świeżości, albo też w jej poszukiwaniu zupełnie odrzuca to, na czym oparty był pierwowzór. Darda natomiast „Dom na Wyrębach” oparł na znanych schematach, nie było więc w nim niczego nowatorskiego, ale całość doskonale wykorzystywała sprawdzone motywy, skupiając się na budowaniu klimatu. Kontynuacja także nie musiała więc szukać żądnych novum, ale czekało ją wyzwanie sprostania czytelniczym oczekiwaniom. Odbiorcy znali już w końcu wszystkie chwyty autora, a sama historia w odróżnieniu od (chyba można to tak nazwać) opus magnum Dardy „Czarnego Wygonu” była zamknięta. Ciąg dalszy jednak nie jest powtórką z rozrywki, a klimatycznym, udanym rozwinięciem debiutanckiego pomysłu, który mimo bardzo wyraźnych nawiązań do pierwszej części, da się czytać jako samodzielne dzieło.
Poza tym Darda jak zwykle wszystko to napisał w bardzo dobrym stylu. Powieść czyta się lekko, przyjemnie i z napięciem. Tradycyjnie urzekają także opisy wiejskiego, odludnego miejsca akcji i mrok, który czuć w historii od samego początku. Do tego dochodzi jeszcze jakaś taka przyjemna swojskość całości i świetna okładka, której po prostu nie można pominąć. Jeśli szukacie dobrego horroru na wakacje, ten tytuł to Wam się spodoba.
Michał Lipka