W północ się odzieję – Terry Pratchett
|OBOLAŁA POMOC
Terry Pratchett to autor kultowy. I jeden z niekwestionowanych mistrzów komediowej fantasy. I to komediowej fantasy – a to zdarza się naprawdę rzadko – dobrej jakości. I chociaż „W północ się odzieję” to trzydziesty dziewiąty tom jego „Świata Dysku” (i to jeśli nie wliczać pobocznych publikacji, takich jak „Nauka Świata Dysku”), trzyma poziom i dostarcza znakomitej rozrywki.
Tiffany Obolała, czarownica, swoje życie poświęciła pomaganiu ludziom w Kredzie. Co jednak będzie, gdy jej pomoc okaże się niewystarczająca? Tragedia i następujące po niej oskarżenia zmuszają Tiffany do podróży, ale co czeka na nią w jej trakcie?
Komediowe fantasy to jeden z gatunków, którego szczerze nie znoszę. Rodzime czy nie, zamiast być śmieszne, zamiast bawić się motywami i schematami, wyśmiewa je, a najczęściej także samach czytelników. Poza tym zazwyczaj mamy w takich przypadkach do czynienia z literaturą niskich lotów, obrażającą i inteligencję, i gust odbiorców. I właściwie tylko Terry Pratchett pokazał mi, że można i inteligentnie i ciekawie zaserwować tego typu prozę i jeszcze rozciągnąć ją na ponad czterdzieści tomów, każdym z nich urzekając czytającego.
„W północ się odzieję”, to natomiast jeden z lepszych tomów jego „Świata Dysku”. Może to za sprawą Tiffany Obolałej, chyba mojej ulubionej bohaterki jego twórczości, która tu pojawia się po raz czwarty (i przedostatni) w serii, ale bez znaczenia nie był talent Pratchetta i jego wyczucie. Owszem, można mu zarzucić, że swoje fabuły mógłby komponować w nieco lepszy sposób, ale za to jego pisarstwo i urok, jaki panuje na stronach, nadrabiają wszelkie niedociągnięcia. Bo właśnie urocza jest ta powieść, okraszona satyrą i lekkością. Zdaniem autora to urban fantasy i coś w tym jest, ale przede wszystkim jest baśń, fantastyka, historia przygodowa i… i coś ponad.
I właśnie to cos ponad najbardziej fascynuje. Bo Pratchett zawsze oferuje drugie dno, co prawda najczęściej zbyt głębokie ono nie jest, ale jednak i to należy docenić. Ale i bez tego autor nie pozostawia nas z czystą tylko rozrywką. Swoje przesłanie zawsze przekazuje wprost, za to naprawdę przyjemnym i literacko satysfakcjonującym stylem.
Kto zatem lubi dobrą fantastykę, po „W północ się odzieję” sięgnąć powinien. I nieważne czy zna poprzednie tomy, czy nie, „Świat Dysku” to twór, w którym wszystko ze wszystkim się łączy, ale jednocześnie każda opowieść pozostaje niezależną i można ją czytać bez jakiejkolwiek wiedzy o świecie, bohaterach i ich losach.
Michał Lipka