Cytoniczka. Skyward. Tom 3 – Brandon Sanderson - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Cytoniczka. Skyward. Tom 3 – Brandon Sanderson

POWRÓT DO CYTOWERSUM

Trzecia i docelowo przedostatnia część cyklu „Skyward” – części tzw. „Cytoverse” – to kolejna lekka, prosta, niewymagająca i całkiem sympatyczna książka w dorobku Sandersona. Kosmiczna młodzieżówka, która sporo czerpie ze starwarsowej tradycji i wchodzi całkiem przyjemnie. A i posiada całkiem sporo rozmachu.

Spensa pokazała już na co ją stać, co potrafi i że wstydzić nie ma się czego. A teraz jest w niebycie i czekają na nią nowe wyzwania. Dokąd doprowadzi ją to wszystko, co na nią czeka i co odkryje?

Chociaż to wydana w 2018 roku powieść „Do gwiazd” otwiera cykl o tym samym tytule („Skyward” to jej oryginalny tytuł właśnie), historia „Cytoverse” zaczęła się dekadę wcześniej od opowiadania „Defending Elysium”. Do tego w roku 2021 ukazały się jeszcze trzy nowelki napisane wspólnie z Janci Patterson („Sunreach”, „ReDawn” i „Evershore” zebrane potem w tomie „Skyward Flight: The Collection”), ale tak naprawdę liczy się główny cykl, którego trzeci tom właśnie pojawił się na księgarskich półkach. A jest to tom, co tu dużo mówić, taki, jak jego poprzednicy.

Czyli? Czyli to, co już wcześniej pisałem, omawiając tę serię: to całkiem niezła lektura młodzieżowa, coś, co ma i akcję, i klimat – i kilka ciekawych popisów wyobraźni także. A i o rozmachu zapomnieć nie można, bo swoją ilość stron to posiada, cykl nam się rozrasta i czytać w nim jest co. Chociaż czasem, a w tym tomie to widać, bywa to nazbyt rozbudowane, a wiele wątków można było poprowadzić w bardziej zwięzłej formie. Niemniej jest nadal nieźle, nadal miło, mniej tu space opery, a więcej aspektów bardziej rodem z fantasy. A w tym wszystkim, przynajmniej dla mnie, chyba najprzyjemniejsze pozostaje to, że całość zbudowana została na mixie schematów, które szczególnie mocno pobrzmiewały w kinie science fiction lat 70. i 80. XX wieku. Tym razem jednak więcej tu fantastyki przygodowej, czasem iście baśniowych elementów i tym podobnych atrakcji, co nie każdemu przypadnie do gustu.

Poza tym powieść, jak jej poprzedniczki, na nadmiar odkrywczości nie cierpi. Odtwórstwo to bardziej, czy może jednak hołd dla wszystkim doskonale znanych motywów, ocenić trzeba samemu. Liczy się, że rzecz jest przyzwoicie napisana, ma swój urok, akcję, a dla nastolatków sporo momentów, które nazwać możemy dramatyzowaniem – oni to lubią, starsi niekoniecznie, ale trzeba pamiętać, że to w końcu Young Adult. I, jak na współczesne YA, jest to rzecz o wiele bardziej przyjemna i lepiej wykonana, niż znaczna część konkurencji. Nadal więc – jeśli lubicie prozę autora – śmiało możecie sięgnąć.

Michał Lipka

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *