KEVIN SAM W DOMU HISTORIA (NIE) PRAWDZIWA
|Powoli zbliżają się Święta, czas kiedy przystrojone drzewka rzucają ciepły blask choinkowych lampek, paczki stoją ładnie zapakowane, karp w wannie wyczekuje na swój wyrok, choć i tak nikt nie lubi jego smaku, uszka lepią się krzywe, bo krzywe, ale zawsze, pierogi z kapustą i grzybami gonią barszcz goniący ciasta, a „Kevin sam w domu” po raz kolejny obwieszcza, że nadszedł czas Gwiazdki. Ten ciepły film rodzinny jest już z nami 27-lat, od niemal ćwierć wieku stanowi polską bożonarodzeniową tradycję, a fani na całym świecie, jak to w przypadku każdego kultowego dzieła przystało, snują teorie na temat poszczególnych elementów dzieła. A te malują przed nami coraz to mroczniejsze wizje pokazujące jak potoczyły się losy filmowego Kevina. Z okazji zbliżających się Świąt postanowiłem zebrać najważniejsze z nich i ułożyć z nich w miarę spójną opowieść. Gotowi?
Każdy wie, jak toczyły się losy filmów o Kevinie. Rodzice w ferworze przygotowań (i z powodu nadmiaru krewnych pałętających się pod nogami), zapominają o tytułowym bohaterze, a ten zostaje… cóż, sam w domu. Zanim rodzice zauważają jego brak, i zanim udaje się im wrócić, Kevin musi stawić czoła złodziejom okradającym domy w okolicy. Wyrządza im wiele szkód fizycznych, aż doprowadza wreszcie do ich aresztowania. Jednocześnie przywraca swojemu sąsiadowi, Marleyowi, wiarę w Święta.
W drugiej części schemat zostaje zachowany, Kevin myli lot, trafia do Nowego Jorku i znów mierzy się z tymi samymi złodziejami. W czwartej zaś (trzecia opowiada o podobnych przygodach zupełnie innego dziecka), chłopak, który po rozwodzie rodziców też stawia czoło jednemu z doskonale znanych mu przestępców (i jego nowej partnerce), doprowadza w końcu do tego, że matka i ojciec ponownie schodzą się ze sobą.
Jest jeszcze jeden, mało znany, ale ważny dla serii obraz. To pilotażowy odcinek „:DRYVRS” pt. „Just Me In The House By Myself”. Tu, po latach (w roku 2014 odtwórca głównej roli, którego kariera rozpadła się, powraca by raz jeszcze zagrać Kevina), Kevin jest dorosłym, zmęczonym życiem, zgorzkniałym kierowcą, który pasażerowi uskarża się na wydarzenia sprzed lat. Kiedy zostają napadnięci, pokonuje bandytę, zabiera go do piwnicy, obwiązuje choinkowymi świecidełkami i zaczyna torturować. Co mu robi, nie wiadomo, ale widzimy Kevina tańczącego, całego we krwi, gdy jego ofiara krzyczy…
Na tym kończy się historia sagi, a zaczynają się teorie fanów, które choć różnorodne, zaczynają powoli składać się w jedną, intrygującą całość. Zanim jednak poznamy dalsze losy Kevina, wróćmy na chwilę w czasie do tego, co było. Bo jak to właściwie jest możliwe, że rodzice zostawili własne dziecko? Przypadkiem? A może było to celowe działanie wujka, który miał szemrane interesy, o jakich dowiedział się Kevin, a który wynajął bandytów by przy okazji pozbyli się chłopca? A może ojca, który wiedząc, że Kevin nie jest jego dzieckiem (to miało być przyczyną rozwodu w części 4, choć w filmach nie jest powiedziane), chciał się go pozbyć? Jest też jeszcze jedna opcja: ojciec chłopaka to tajny agent, który od małego szkoli swoje dzieci. Popiera wręcz dręczenie Kevina, by go wzmocnić, a napad ma być jedynie testem.
To jednak dopiero początek, bo w wydarzenia mieszają się siły nie z tej ziemi. Na lotnisku matka Kevina, chcąc dostać się do domu, mówi, że jest gotowa zaprzedać duszę diabłu, byle wrócić do dziecka. W tym samym momencie podwiezienie proponuje jej Gus Polanski, który ze swoim zespołem polki jedzie właśnie w tamtą stronę. Czyby był diabłem, który zgłosił się na jej wezwanie? A może aniołem stróżem ratującym ją przed pojawieniem się rogatego? Sami musicie już sobie na to odpowiedzieć. W odróżnieniu jednak od tego, co widzieliście w filmach, zanim Gus dowiezie kobietę na miejsce, Kevinowi nie uda się doprowadzić do aresztowania przestępców (dlaczego – o tym niżej).
Co jednak dzieje się z Kevinem po filmowej serii, możne jedynie domniemywać. Jego życie to ruina, rodzice się rozwiedli, on dorasta ale wini się za to, w końcu gorzknieje, traci kontakt z rodziną…Znajduje sposób by cofnąć się w czasie do roku 1990, gdzie zamieszkuje obok swojej młodszej wersji, przybierając imię Marley. W pewnym momencie wkracza do akcji, ratując młodszego siebie przed bandytami (scena w pierwszej części filmu) i zmienia nieco linię czasową, tak że ci zostają aresztowani (i zapewne nie powstają też wehikuły czasu). Rodzina zostaje ocalona, nie na długo jednak. Matka i ojciec się rozwodzą, psychika chłopaka rozpada się. Zostaje kierowcą… Resztą już znacie. W końcu Kevin, będąc już dorosłym, czy to z obawy przed odnalezieniem po latach przez znanych mu łotrów, czy też ze względu na bycie poszukiwanym za tortury na złodzieju, zmienia nazwisko na John Kramer (tak, tak, ten z serii „Piła”). Dowiaduje się, że ma raka i zaczyna robić to, w czym jest najlepszy – konstruować pułapki, w które chwyta nieceniących życia łotrów, żeby dać im nauczkę. W końcu umiera, zabity przez jedną ze swoich ofiar, jednak kontynuatorzy jego spuścizny nie pozwalają by o nim zapomniano.
To wszystko tylko teorie. Fanowskie teorie. Nic więcej, ale inwencji odmówić nikomu nie można. Jest ich oczywiście więcej, niektóre zresztą wykraczają poza ekranową fikcję (jak choćby w szeroko omawianej scenie, gdzie dopatrzono się obecności… Elvisa Presleya, martwego wówczas od trzynastu lat), ale to tylko dowód na to, że Kevin tak szybko nie przeminie. I dobrze, bo to znakomity film i warto do niego wracać, nawet jeśli mdli już Was na sam jego widok, tak jak na widok źle przyrządzonego karpia.
Michał Lipka
(dziękuję za pomoc Agnieszce Przybysz, bez której ten tekst nigdy by nie powstał)