DIUNA – powieść graficzna – 1.06 premiera!
|NA PUSTYNNEJ PLANECIE
Na fali zainteresowania najnowszą filmową adaptacją „Diuny”, nie tylko powieść doczekała się nowych wydań, ale także i doczekaliśmy się zapowiadanej od pewnego czasu nowej adaptacji komiksowej. I jest to całkiem udana adaptacja. Owszem, utrzymana w klimacie i duchu współczesnych dziejących się w kosmosie komiksów (patrz. „Star Wars”), ale całkiem przyjemna i dobrze oddająca ducha pierwowzoru, uwspółcześnionego i dostosowanego wizją do oczekiwań i wyobraźni obecnego odbiorcy.
Tytułowa Diuna, czy jak kto woli Arrakis, to planeta, na której znajdują się złoża przedłużającego życie i umożliwiającego jasnowidzenie melanżu. Tak się składa, że glob trafia we władanie rodu Atrydów. Ci jednak nie mają pojęcia, co czeka na nich już wkrótce. I jak pełne przygód i niebezpieczeństw będzie to, co nadchodzi…
To nie jest pierwsza komiksowa adaptacja „Diuny”. W latach 80. XX wieku scenarzysta Ralph Macchio i wybitny rysownik, a zarazem daleki potomek Henryka Sienkiewicza, Bill Sienkiewicz na papier przenieśli film Davida Lyncha nakręcony na podstawie dzieła życia Herberta. Teraz jednak w końcu doczekaliśmy się adaptacji powieści. A raczej pierwszego z trzech tomów przenoszących kultowe dzieło Franka Herberta na graficzny grunt. I robi to w niezłym, a momentami także naprawdę dobrym stylu.
Za wydaną po raz pierwszy w 1965 roku powieścią Herberta nie przepadam jakoś szczególnie, mimo jej statusu. Nie lubię też filmowej adaptacji z 1984 roku, chociaż filmy odpowiedzialnego za nią Davida Lyncha uwielbiam tak samo, jak kino nowej przygody, do którego śmiało można je zaliczyć. Mimo to oba twory uważam za klasykę, którą poznać warto. Dla tych, którzy nie strawili więc pierwowzoru, powieść graficzna to dobre rozwiązanie. Tym bardziej, że dzieło to napisane przez syna Franka, Briana Herberta oraz Kevina J. Andersona, który pomagał mu nad rozwijaniem uniwersum po śmierci ojca, to całkiem udany komiks.
Jest tu właściwie wszystko to, co w komiksie SF znaleźć się powinno: widowiskowe sceny, popisy wyobraźni, dużo kosmicznych scenerii, zagrożenie, akcję, przygody, komentarz polityczno-społeczny, nieco filozofowania… Choć dzieło stara się wiernie przenieść pierw ozór na strony, robi to sposób lekki i szybki w odbiorze. Jeśli natomiast chodzi o grafiki, rysunki tu są stricte współczesne, pełne komputerowych fajerwerków, czystej, dość cartoonowej, ale niepozbawionej detali kreski i prostoty, podanych w sposób przyjemny dla oka i dobrze pasujący do całości. Poniekąd na deser mamy dobre wydanie w twardej oprawie i okładkę stworzoną przez Billa Sienkiewicza.
Michał Lipka
Już 1 czerwca trafi do księgarń DIUNA komiks. Monumentalne dzieło Franka Herberta zaadoptowali do wersji komiksowej Brian Herbert oraz Kevin J. Anderson, a grafikami opatrzyli: Patricia Martin i Raul Allen.
Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło…
Diuna Franka Herberta – arcydzieło science fiction, którego akcja, osadzona w dalekiej przyszłości, rozgrywa się w feudalnym międzygwiezdnym społeczeństwie – to historia Paula Atrydy rozpoczynająca się w chwili, gdy jego rodzina bierze w lenno pustynną planetę Arrakis, jedyne źródło najważniejszej i najcenniejszej substancji w kosmosie.
Wydana po raz pierwszy w 1965 roku, a teraz wiernie zaadaptowana na powieść graficzną przez bestsellerowych autorów „New York Timesa” – Briana Herberta, syna Franka, i Kevina J. Andersona – książka ta zgłębia złożone, wielowarstwowe interakcje polityki, religii, ekologii, technologii i ludzkich emocji, podczas gdy siły Imperium walczą ze sobą o kontrolę nad Arrakis.
Diuna, oszałamiająca mieszanka przygody, mistycyzmu, enwironmentalizmu i polityki, została wizualnie przetworzona przez Raúla Alléna i Patricię Martín, którzy stworzyli wspaniałą fantastyczną opowieść dla nowego pokolenia czytelników.
O Diunie. Powieści graficznej, Księdze I
„Raúl Allén i Patricia Martín biorą na warsztat Diunę, wielowątkową powieść o bogatej treści, i w języku wizualnym przedstawiają wszystkie jej niuanse i podteksty. Ilustracje mają duży rozmach, pokazują postaci o wielkiej sile wyrazu i prowadzą czytelnika przez świat walczących rodów oraz gigantycznych czerwi pustyni jak przez fantastycznonaukowy park tematyczny. Artyści dokonali niezwykłego wyczynu, dzięki nim bowiem ta polityczna opowieść jest wizualnie wciągająca”.
– Eric Heisserer, nominowany do Oscara scenarzysta Nowego początku