Dziwna pogoda – Joe Hill
|Kiedy mój pierwszy kontakt z twórczością Joe’go Hilla okazał się nietrafiony – a było to za sprawą dwóch opowiadań napisanych wspólnie z ojcem, Stephenem Kingiem – zrezygnowałem z sięgnięcia po którąkolwiek z książek młodego autora. Teraz żałuje tego faktu, bo kiedy wreszcie zdecydowałem się bliżej poznać jego twórczość i dałem się jej zachwycić, większość wczesnych dzieł Hilla przestała być dostępna. Szkoda, może kiedyś wrócą na księgarskie półki, a póki co cieszę się jego nowymi pracami. A jest czym się cieszyć, bo w swej twórczości autor łączy to, co najlepsze z prac swojego ojca z własną nutą. I dokładnie to oferuje nam najnowsza jego książka, zbiór czterech nowel, „Dziwna pogoda”.
W pierwszej z nich pisarz zabiera nas do roku 1988, kiedy to główny bohater zauważa, że jego sąsiadka dziwnie się zachowuje. Wszystko wskazuje na to, że postradała zmysły, ale jednej rzeczy zdaje się być pewna z przerażającą klarownością: istnienia tajemniczego mężczyzny z aparatem, który robiąc zdjęcia, wymazuje część pamięci fotografowanych osób…
W kolejnym tekście poznajemy losy George’a Kellawaya, ochroniarza, którego życie się rozsypuje. Los chce jednak, że zostaje bohaterem, kiedy zabija terrorystkę. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja tego, co się stało, ale jaka jest prawda? Tę zaczyna odgrzebywać pewna dociekliwa dziennikarka…
Z kolei we „Wniebowziętym”, będącym jakby ucieleśnieniem lęków ojca pisarza związanych z lataniem, niejaki Aubrey decyduje się na skok ze spadochronem. Nie robi tego dla siebie, chce zaimponować dziewczynie, która wraz z innymi robi to dla uczczenia zmarłej przyjaciółki. Jeszcze zanim dojdzie do skoku, spadochroniarze zauważają dziwną chmurę, która kojarzy im się w UFO. Pech chce, że to Aubrey ląduje na jej powierzchni…
Zbiór wieńczy historia pogodowa. Na Boulder w stanie Kolorado spada deszcz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zamiast wody z nieba lecą kryształy. Oczywiście zabójczo ostre dla mieszkańców, którzy w upalny dzień wyszli ze swoich domów…
W swojej twórczości, a przynajmniej tej znanej mi jej części, Joe Hill mimo starań nie potrafi odciąć się od osoby swojego ojca. Nie dość więc, że pisze w sposób łudząco podobny do niego, powielając przy tym schematy konstrukcji jego dzieł, to jednocześnie czerpie od rodzica wiele pomysłów. W końcu czym innym był „NOS4A2” jak nie próbą zmierzenia się z powieścią „To”? Albo weźmy „Strażaka” korespondującego z „Bastionem” Stephena Kinga. Nie inaczej jest w przypadku „Dziwnej pogody”, choć rzecz w szczególności tyczy się otwierającego całość tekstu bliskiego „Polaroidowemu psu”, ale czy to źle? Kiedy pisze się tak znakomicie, jak Hill i wyciska z tych pomysłów coś nowego, świeżego i autentycznie fascynującego, absolutnie nie.
Przez lata wielu autorów próbowało naśladować Kinga (który swoją drogą też naśladował innych pisarzy), ale nigdy nikomu nie udało się to w takim stopniu, jak Hillowi. Może to coś w genach, może to powietrze Maine, a może kwestia dorastania wśród książek / pod okiem ojca pisarza, ale syn Króla Horroru w niczym nie ustępuje swemu ojcu. Pisze więc w sposób lekki, ale treściwy i literacko satysfakcjonujący. Jego teksty czyta się szybko i przyjemnie, a zarazem zostają one czytelnikowi w umyśle na długo. Jednocześnie Hill serwuje nam wręcz mistrzowski popis niesamowitej wyobraźni, sporo emocji i jeszcze więcej napięcia.
Oczywiście Hill, tak samo jak jego ojciec, w każdym swoim utworze, czy to krótkim, czy długim, zapewnia nam znakomitą stronę obyczajową. Ta wsparta jest oczywiście dobrą psychologią postaci, życiowymi elementami, z którymi łatwo nam się identyfikować i dobrze zaplanowaną akcją. W tym wypadku co prawda mamy do czynienia z czterema nowelkami i, jak określa to sam autor, nie ma tu miejsca na nic, poza tym, co najważniejsze, to jednak nie serwuje nam tylko kwintesencji tematu. Doprawia ją wieloma interesującymi rzeczami i powoli zagłębia się w świat, bohaterów i to, co ich spotyka, sprawiając, że całość staje się po prostu pełna.
Miłośnikom Hilla „Dziwnej pogody” polecać nie muszę, ale fanów Kinga, nieznających jeszcze twórczości jego syna zachęcam bardzo gorąco. Nie zawiodą się. Tak samo zresztą, jak fani dobrych horrorów i fantastyki z potężnym obyczajowym zapleczem. To świetna, świetnie napisana i tak samo wydana (z przyjemnymi dla oka ilustracjami) książka, która doskonale nadaje się nie tylko na złą pogodę. Czyta się ją jednym tchem!
Michał Lipka
Joe Hill właśc. Joseph Hillstorm King – amerykański pisarz horrorów, syn Stephena Kinga.