I Was a Teenage Grave Robber aka „In a Half-World of Terror” Stephen King
|W PÓŁŚWIECIE TERRORU (BYŁEM NASTOLETNIĄ HIENĄ CMENTARNĄ)
Daniel Gerad nigdy nie miał łatwego życia. W wieku 13-lat stracił rodziców i choć miał za co żyć, pieniądze szybko zniknęły, a zostało marzenie o studiach. Osiągnąwszy pełnoletności sprzedał rodzinny dom, ale w wyniku oszustwa stracił wszystkie pieniądze i teraz wmieszał się w nielegalny interes. Pracując dla niejakiego Steffena Weinbauma, razem z jego człowiekiem, Rankinem, zajmuje się wykopywaniem świeżych zwłok, na których Weinbaum prowadzi jakieś dziwaczne eksperymenty…
Jedno z najwcześniejszych (jego debiut w prasie) i najbardziej znanych dzieł Kinga. Opowiadanie opublikowane w 1965 roku w prasie, obecnie ciszy się statusem tekstu kultowego. Takiego, który powinien poznać każdy fan twórczości Króla Horroru. Niestety, choć zaczyna się znakomicie, cała reszta to typowy King, który rozwiązaniami fabularnymi i wytłumaczeniami zabija cały klimat, tajemnicę i mrok. Do tego jest to King młody, lekki stylistycznie, to prawda, pozbawiony typowych dlań dłużyzn i wodolejstwa, ale jednak niedoświadczony, niewyrobiony i często naiwny.
Szczególnie naiwna jest jednak fabuła, której nieprawdopodobne zbiegi okoliczności (mam na myśli cały wątek z Viki) niszczą logikę i konstrukcję opowiadania. Brak jest w nim też oryginalności (nie oszukujmy się, że to bardzo wyraźna inspiracja Frankensteinem) czy czegoś, co przyniosłoby powiew świeżości. Co chwila King serwuje nam jakiś ograny nawet w latach 60 motyw, zlepiając fabułę z takich horrorowych klisz…
… a mimo to całość i tak czyta się przyjemnie, choć nie na tyle, by wybić jego dzieło ponad przeciętność.
Oczywiście fani Króla poznać powinni je bardziej niż koniecznie. Podobnie, jak fani horroru, ale cała reszta może sobie darować, by niesłusznie nie zrazić się do całej reszty twórczości niepozornego okularnika z Maine, w której zdarzają się dzieła absolutnie genialne.
Michał Lipka