MIASTO DUCHÓW – BEN CREED
|POWOJENNE DRESZCZE
Tytuł, co prawda brzmi, jakbyśmy w tym wypadku mieli do czynienia z niczym innym, jak rasowym horrorem, jednakże w rzeczywistości powieść Bena Creeda to czystej wody thriller – co widać zresztą po okładce. I to thriller mocno osadzony w zimnowojennej rzeczywistości, niewolony zarówno od demonów wojny, jak i polityki.
Lata 50. XX wieku. Rewol Rossel, były skrzypek, a obecnie milicjant w Leningradzie, zostaje wezwany na miejsce zbrodni. W środku nocy, w lesie, gdzie biegną kolejowe tory, na torach właśnie znalezione zostają zwłoki. Pięć ciał, ułożonych niemal z pedantyczną precyzją. Kto zabił tych ludzi? I dlaczego to zrobił? Zaczyna się dochodzenie, na które Rossel może nie być gotowy. Nie dość bowiem, że sprawa jest wyjątkowo zawiła i trudna, to jeszcze tropy wiodą zarówno do muzycznych kręgów, jak i na szczyty władzy. Czy w takiej sytuacji prawda ma w ogóle szansę wyjść na jaw? I czy cena jej odkrycia nie okaże się zbyt wysoka?
Thriller z elementami wojennymi, trupami w szafie i wielką polityką w tle. Znamy to bardzo dobrze, prawda? Druga wojna światowa to niezmiennie temat samograj, który znakomicie się sprzedaje, z thrillerami i kryminałami jest zresztą tak samo. Ja nie należę do miłośników żadnego z tych tematów, a jednak kilka powieści tego typu mnie kupiło (że wspomnę chociażby udaną „Opiekunkę do dzieci”). I „Miasto duchów” dołączyło do tego grona. Co o tym zadecydowało?
Sporo rzeczy. Gównie naprawdę udany klimat, ponury, mroźny, szary… Ale jest też napięcie, są ciekawe sekrety, polityka nie nuży, a wtórność, bo tej niestety w gatunku nie da się uniknąć, nie rzuca się w oczy. Całość czyta się lekko, przyjemnie i naprawdę dobrze, bez dłużyzn i z nieźle nakreślonymi bohaterami i realiami.
Reasumując – warto. Może i „Miasto duchów” rewolucji nie robi, jednakże wciąż jest to udana powieść, która spodoba się każdemu miłośnikowi mocnych wrażeń i zagadek ze zbrodnią w tle. I stylistycznie także dostarcza bardzo przyjemnych przeżyć.
Michał Lipka
Obezwładniający mróz,
przerażająca zbrodnia i glina,
który zamienił skrzypce na pistolet
Wojenna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Rewol Rossel, niegdyś świetnie zapowiadający się skrzypek, przed którym otwierała się wielka kariera, obecnie jest milicyjnym śledczym w Leningradzie.
Pewnej przeraźliwie mroźnej nocy zostaje wezwany
do koszmarnej zbrodni. Na przecinających las torach
kolejowych znaleziono pięć starannie, wręcz pedantycznie ułożonych zwłok. Dochodzenie okazuje się
najtrudniejszym ze wszystkich, które Rossel dotychczas prowadził. I najbardziej niebezpiecznym. Prowadzi go najpierw do muzycznych kręgów miasta,
a w końcu aż na sam Kreml, szczyt czerwonej władzy.
W którym z tych światów ukrywa się zabójca…?
BEN CREED to pseudonim Chrisa Rickaby’ego i Barneya Thompsona. Rickaby był copywriterem i pracował w różnych agencjach reklamowych, aż w końcu założył własną. Thompson jest klasycznie wykształconym muzykiem, który dwa lata studiował pod kierunkiem legendarnego profesora dyrygentury Ilji Musina w Konserwatorium Petersburskim. Biegle włada językiem rosyjskim. Obecnie
jest redaktorem.