Odrodzenie #1: Jesteś wśród przyjaciół – Tim Seeley, Mike Norton
|ZOMBIE FARGO
Jak zrobić dobrą opowieść grozy opartą na wszystkim znanych schematach, czerpiącą pełnymi garściami z innych dzieł, a jednak potrafiącą zachwycić? Odpowiedź na to pytanie wydaje mi się prosta: trzeba to po prostu czuć i potrafić owe uczucia przekształcić w produkt finalny, a wtedy wszyscy go docenią. Sztuka ta udała się Timowi Seeley’owi, scenarzyście m.in. „Wiecznego Batmana”, który swoje „Odrodzenie” zbudował na gruncie, gdzie „Żywe trupy” spotkały się z „Fargo”, dając nam historię określoną przez samego autora mianem „wiejskiego noir” – i to takiego, którego nie powstydziłby się sam Stephen King.
Wausau w Wisconsin to miasteczko jakich wiele. Spokojni ludzie, brak zbrodni, odludna okolica, mróz, śnieg. Co niezwykłego może się tu wydarzyć? Pewnego dnia na początku stycznia młoda reporterka „The Ledger” odwiedza lokalną kostnicę, szukając materiału do działu o dziwnych zawodach. Tak staje się świadkiem pierwszego „odrodzenia”, kiedy kremowany właśnie człowiek wydostaje się z pieca…
Wkrótce zmartwychwstałych ludzi przybywa. Wszyscy wracają zza grobu, ale nie są typowymi zombie. Pamiętają swoje życie, zachowują się normalnie… Wszystko tak, jakby po prostu zbudzili się ze snu. W mediach wybucha burza, religijni fanatycy widzą w tym znaki, sceptycy zastanawiają się czego jeszcze niewiedzą na temat ludzkiej biologii, a tymczasem nikt nie jest w stanie wyjaśnić co się właściwie dzieje. Centrum Zwalczania Chorób izoluje Wausau od reszty świata, a lokalny szef policji na zlecenie rządu tworzy specjalny oddział zajmujący się przestępstwami i wykroczeniami wiązanymi z „odrodzonymi”. Na jego czele staje jego córka Dana Cypress, która od teraz musi radzić sobie z nietypowymi sprawami, bowiem nie każdy ze zmartwychwstałych jest spokojny i nieszkodliwy. Co jednak właściwie dzieje się w mieście? Kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy? I czym jest tajemnicza biała istota przemykająca przez Wausau?
Seeley „Odrodzenie” napisał m.in. pod wpływem popularnej serii „The Walking Dead: Żywe trupy”. Odmienił jednak charakter zombie, odrzucając ich wizerunek morderczych, pozbawionych ludzkich cech stworów na rzecz istot takich, jak my. Jedyne co ich od nas różni to fakt, że zmartwychwstali i że niektórzy po tym wydarzeniu zaczęli zachowywać się dziwnie. Ludzie jednak starają się żyć obok nich – żyć z nimi – i zrozumieć co tu właściwie się dzieje. A dzieje się dużo i w znakomitym stylu, w scenerii rodem ze wspomnianego „Fargo” i w społeczności tak bardzo przypominającej te, do jakich przyzwyczaił nas Stephen King – mistrz małomiasteczkowego horroru. „Odrodzeni” to w końcu tylko jeden z problemów Wausau. Dana musi mierzyć się ze zbrodniami, które równie dobrze mógł popełnić jeden z nich, jak i ktoś z żywych mieszkańców, a całość zyskała także udane tło obyczajowe.
I doskonałą szatę graficzną. Mike Norton, operując bardzo współczesną, ale czystą kreską, znakomicie oddał klimat pustych, zaśnieżonych terenów pełnych martwych drzew. Mrok zapada tutaj szybko, słońce rzadko wygląda zza chmur, wnętrza rozjaśnia albo mdławy blask, albo sterylne oświetlenie rodem ze szpitali… Wygląda to świetnie, a doskonale dobrany kolor (stworzył go sam Seeley) idealnie uzupełnia całość.
Lubicie nastrojowe, mroczne horrory? Macie ochotę na nieco świeżości w klimacie zombie? Albo po prostu chcecie przeczytać znakomity komiks z dreszczykiem? Nie wahajcie się i sięgnijcie po „Odrodzenie”. Nie zawiedziecie się.
Michał Lipka