Uniwersum DC według Mike`a Mignoli
|PIEKŁO NA ZIEMI DC
„Uniwersum DC według Mike`a Mignoli” to antologia zbierająca różne prace, jakie przez lata dla tego wydawnictwa zrobił ojciec „Hellboya” i „BBPO”. Antologia bardzo udana, zawierająca w sobie wiele kultowych opowieści, w tym te znane już na polskim rynku, jak np. „Batman: Sanctum” – i absolutnie warta poznania. Niestety pomijającą kilka istotnych powieści, na które liczyłem.
Co czeka na nas w tym albumie? Walka Phantom Strangera (Widmowego Przybysza) z siłami piekielnymi, chcącymi zniszczyć nasz świat to zaledwie początek. Potem powracamy na Krypton, kiedy ten jeszcze istniał i obserwujemy, jak wyglądał zanim nadszedł jego upadek. W końcu zaś na scenie pojawi się Batman, który ścigając przestępcę po cmentarzu, wkroczy w iście oniryczny koszmar. A to jedynie fragment tego, co dzieje się na stronach albumu…
Zacznijmy od tego, co znalazło się w tym zbiorze. Część tomu stanowią mniej znane czy mniej istotne opowieści z dorobku artysty, jak np. miniseria „Phantom Stranger” czy zeszyt przygód Swamp Thinga, co stanowi dobrą okazję do poznania w szczególność tego pierwszego z bohaterów, na polskim rynku niemal nieznanego. Ważniejsze stają się jednak kolejne komiksy. Dużą część albumu zajmują bowiem losy Supermana, a w szczególności napisana przez Johna Byrne’a (autora, który w roku 1986 na nowo opowiedział początki Człowieka ze Stali i wprowadził go w nową erę komiksu) opowieść „The World of Krypton”, stanowiącą prolog byrnowskiego „Człowieka ze Stali” i świetną historię o tym, jak wygadało życie na Kryptonie i wydarzenia, które zakończyły się wysłaniem Supermana na Ziemię. Obok tego mamy też m.in. jubileuszową fabułę, w której Superman odkrywa, że Krypton znów istnieje oraz wydany niegdyś w Polsce „Annual”, który w końcu dostajemy w pełnej wersji (sami wiecie, jak TM-Semic okrajało zeszyty, byle zmieściły w limicie stron).
Kolejnym ważnym elementem komiksu stają się opowieści o Batmanie. Tu najlepiej wypada mroczne, oniryczne „Sanctum”, wydane w naszym kraju po raz pierwszy w 1994 roku i uznane potem za jeden z najlepszych dziesięciu komiksów o Gacku, jakie TM-Semic opublikowało nad Wisłą. Uzupełniają go historia z „Batman Black and White” oraz opowieść z „Batman Villains: Secret Files and Origins”. Wszystko to – zarówno mniej znane komiksy, jak i te najbardziej sztandarowe – czyta się bardzo dobrze. W tych najwcześniejszych oczywiście fabuły są raczej proste, niemniej każdy z nich wart jest uwagi, a już „The World of Krypton” i „Sanctum” w szczególności. Opowieści bywają typowe dla gatunku, bywają też nastrojowymi horrorami, wszystkie jednak niemal – poza „The Gasworks” – napisane zostały przez innych scenarzystów. Mignola jest tu rysownikiem, a my śledzimy, jak ewoluował jego styl, który na początku był, jak style wszystkich innych artystów z lat 80. XX wieku, by w końcu stać się tym niezapomnianym, mrocznym, cartoonowym odbiciem szalonej wyobraźni, któr pokochaliśmy w „Hellboyu”.
A czego w tym tomie brakuje? Przede wszystkim dwóch znanych po polsku miniserii „Zagłada Gotham” i „Batman w świetle lamp gazowych”. Miałem też nadzieję na „Cosmic Odyssey” i „Batman / Hellboy / Starman”, ale niestety nie ma ich tu. Szkoda, ale może kiedyś doczekamy się dodatkowego wydania zbierającego nie tylko te, ale też i inne komiksy Mignoli. W końcu stworzył wiele znakomitych dzieła dla Marvela czy Dark Horse Comics. Na razie jednak cieszmy się tym albumem, bo jest czym. Może i nie jest kompleksowy, może i nie trzyma równego poziomu, ale wciąż to bardzo dobry komiks i dla wymienionych już perełek wart przeczytania. A ile sentymenty budzi w tych, którzy wychowali się na komiksach od TM-Semic…
Michał lipka