Zielona Mila ZIELONA WYSEPKA NA PUSTYNI TWÓRCZEJ POSUCHY RECENZJA
|Drugi tom Kolekcji Mistrza Grozy to jedna z tych powieści Kinga, która choć nie jest horrorem, a jednocześnie stanowi jedno z jego flagowych dokonań. „Zielona Mila”, bo o niej mowa, rozsławiona kultowym już filmem z 1999 roku to przy okazji także jedno z najlepszych dokonań Króla. I jedna z tych powieści, które powinien poznać każdy.
Paul Edgecombe to strażnik więzienny pracujący wśród skazanych na karę śmierci więźniów. Tytułowa Zielona Mila natomiast to dywan, po którym skazańcy kroczą do pomieszczenia z krzesłem elektrycznym. Mimo ogromu tragedii, z jakim spotyka się na co dzień, Paul wiedzie zwyczajne życie do momentu, kiedy w więzieniu nie pojawia się on. Olbrzymi i nad wyraz spokojny John Coffey aresztowany za gwałt i zabójstwo dwóch dziewczynek. John Coffey, który nie tylko wydaje się być niewinny, skazany na śmierć przez pomyłkę, ale na dodatek jest posiada niezwykłe moce…
Połowa lat 90 była dla Kinga jednym z najgorszych okresów literackich. Po świetnej „Dolores Claiborne” zaczął wydawać co raz gorsze powieści, z jedną z najsłabszych w swej karierze „Bezsennością” na czele. Tym bardziej cieszy więc fakt, że „Zielona mila” to taka zielona wysepka na tej pustyni twórczej posuchy (która potem ciągnęła się dalej w takich książkach jak „Desperacja” czy czwartym tomie „Mrocznej Wieży”). I to wysepka aż bijąca po oczach swoją soczystością.
To co w „Mili” stworzył Król, można śmiało nazwać jednym z najlepszych dokonań w jego karierze, co przy liczącej ponad 60 tomów bibliografii, jest faktem znaczącym. Powieść kryjąca się pod tym tytułem to znakomicie i lekko napisana historia, pełna wzruszeń i emocji znanych z najbardziej cenionych dokonań Kinga. To nie jest horror, ba!, nawet fantastyki jest tam nie wiele, ale jak już wielokrotnie pisałem, siłą książek Stephena są wątki obyczajowe, a czymże innym jest „Mila…” jak nie powieścią obyczajową? Powieścią stawiającą zarazem filozoficzne pytanie: Czy człowiek mógłby zabić kolejnego Mesjasza nawet świadom jego niewinności i cudowności?
W powieści nie brakuje więc dylematów moralnych i niewygodnych kwestii. Ale i nie brakuje też sensacji i akcji, a i elementy grozy też znalazły tu swoje miejsce. Dostajemy więc kolaż Kingowych motywów złożonych w smakowite danie, do którego chętnie chce się wrócić. A na deser trafia nam się pewna nowość w postaci praktycznie braku jakichkolwiek powiązań z innymi powieściami Króla.
Minusy? – zapytacie. Niestety są. A właściwie jest, bo mowa tu o jednym zasadniczym: powtórkowości. Cała fabuła, jeśli dojść do jej sedna, to kopia „Skazanych na Schawshank”, z takimi samymi rozwiązaniami fabularnymi (choć nie do końca). Taka sama, jaką dla „Misery” była „Gra Geralda”. Ale cóż to za minus na tle wspomnianych już plusów, prawda?
A co jeśli ktoś oglądał film? Co może mu zaoferować powieść? Może nie inne zakończenie, może nie masę zaskoczeń, ale na pewno mnóstwo emocji, które film spłycił i mnóstwo opowieści o innych więźniach (wcale nie mniej wzruszających), na które w filmie po prostu zabrakło miejsca. W skrócie, coś wspaniałego, a że w twardookładkowej edycji można kupić „Milę” za tak niewielką cenę, tym bardziej zachęcam Was do jej poznania.
Michał Lipka
Kolekcja Mistrza Grozy
Najpełniejszy zbiór utworów Stephena Kinga. Obejmuje zarówno kultowe, jak i nieco zapomniane książki tego autora i daje wszechstronny obraz jego twórczości, w której nieokiełznana wyobraźnia łączy się z niezwykłą przenikliwością w postrzeganiu ludzi.