Stephen King – INSTYTUT – The Institute - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Stephen King – INSTYTUT – The Institute

ZDOLNA MŁODZIEŻ  

W końcu jest! Najnowsza powieść Kinga, długo oczekiwany przeze mnie (a która książka tego autora nie była przeze mnie wyczekiwana? hmm) „Instytut” trafił w końcu w moje ręce. Jak się możecie domyślić, wszystkie inne lektury odłożyłem na bok, złapałem za powieść (a było za co, w końcu 670 stron swój rozmiar ma) i… Muszę powiedzieć, że nie żałuję ani chwili spędzonej na lekturze. Owszem King nie wspina się tu na wyżyny oryginalności, kopiując swoje stare (i nie tylko swoje) pomysły, ale jednocześnie robi to z takim wdziękiem, siłą, klimatem i wciągającą lekkością, że od książki trudno jest się oderwać i choć to solidne tomiszcze, szybko okazuje się, że czytelnik dobrnął już do ostatniej strony i tylko miałby jeszcze ochotę na więcej.  

Szkoła dla Wyjątkowych Dzieci imienia Brodericka w Minneapolis to niezwykłe miejsce. Uczą się tu dzieci i nastolatki, które nie pasują nigdzie indziej. Czasem są to geniusze matematyczni, którzy nie radzą sobie z czytaniem, czasem są to dzieciaki potrafiące mówić w kilku językach, ale nie pojmujące ułamków. Luke Ellis jest inny. Nie dość, że to geniusz być może nieograniczający się do jednej tylko dziedziny, to jeszcze wcale nie jest nieprzystosowany do życia. Przyszłość maluje się przed nim w jakże przyjemnych barwach, ale do czasu. Pewnej nocy zjawiają się oni – specjaliści, którzy uprowadzają dzieci posiadające wyjątkowe zdolności takie, jak telepatia i telekineza – i porywają go. Gdy Luke się budzi, znajduje się w Instytucie, tajemniczy miejscu, gdzie przetrzymywana i na swój sposób trenowana jest niezwykła młodzież. Młodzież, którą wychowuje się na zasadzie kija i marchewki. Z czasem jednak kolejne dzieci trafiają dalej – do tzw. Tylnej Połowy Instytutu, z której nigdy już nie wracają. Co się tam dzieje? Luke wie tylko jedno, musi wydostać się z tego miejsca i sprowadzić pomoc. Tylko jak ma to zrobić, skoro nikomu nigdy się to nie udało?   

Jaki jest „Instytut” chyba każdy fan Kinga może zgadnąć bez czytania. Fabularnie rzecz jest oparta na ciekawym, choć nieszczególnie odkrywczym pomyśle obudzenia się w miejscu, które tylko pozornie wygląda na dobrze znane bohaterowi (pierwsze skojarzenie ze „Śpiączką” Mastertona jest całkiem słuszne, choć to zupełnie rożne powieści, a i podobieństwa do serialu „Z archiwum X” i jednego z najważniejszych jego wątków też są jak najbardziej na miejscu). Nie brak w niej też znajomych motywów z twórczości Króla, za dużo jednak nie chcę w tym temacie mówić, żeby czegoś przypadkiem w mniejszym bądź większym stopniu Wam nie zdradzać. Bo nie ma to jak podejść do całości z czystym umysłem, bez oczekiwań, bez obaw. Po prostu dać porwać się opowieści, która mimo wszystkich tych powtórek płynie tak, jak łódka na jej okładce – niby przez mroczne tereny, a jednak tak jakoś lekko, przyjemnie i z nutą tajemnicy, co też czai się tam pod powierzchnią.  

Bo „Instytut” to, podobnie jak wszystkie ostatnie utwory Króla Grozy, to gawędziarstwo w naprawdę świetnym stylu. King opowiada nam swoje historie w sposób nieskomplikowany, lekki, ale jednocześnie literacko pełny i satysfakcjonujący. Nie celuje w górną literacką półkę, ale też i nie zamierza serwować nam tylko i wyłącznie bezmyślnej rozrywki. Chce nas bawić – i bawi. Chce nas straszyć i nawet jeśli mu to nie wychodzi, to na pewno umie zbudować znakomite napięcie. Chce też byśmy poczuli się jak w domu, znaleźli coś swojskiego i znajomego – i to jak zawsze wychodzi mu najlepiej. Ale jednocześnie niezawodnie podsyca naszą ciekawość, gra na naszych emocjach (szczególnie w osobistym posłowiu, w którym wspomina zmarłego przyjaciela, pomagającego mu od dekad przy zbieraniu materiałów) i przykuwa do snutej przez siebie opowieści na długie godziny.  

Czy muszę dodawać coś więcej? Miłośnicy Kinga sięgną po książkę niezależnie czy im ją polecę, czy odradzę, a przeciwnicy za nic nie zechcą się z nią zapoznać. Ale każdy, kto lubi tajemnicze opowieści i rzeczy z dreszczykiem nie będzie zawiedziony, jeśli sięgnie po „Instytut”. Bo to po prostu bardzo dobra lektura, znakomicie napisana, może niewolna od pewnych dłużyzn, ale absolutnie warta uwagi. Jak niemal każdą z powieści Stephena Kinga więc, tak i tą polecam Waszej uwadze.

Michał Lipka

Mocny jak To, przerażający jak Podpalaczka!

Stephen King powraca do motywów znanych z jego najlepszych książek.

Zjawiają się w nocy.

W ciągu dwóch minut eliminują wszystkie przeszkody.

I uprowadzają obiekt.

Interesują ich dzieci.

Wyjątkowe dzieci…

Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych zdolnościami telepatii lub telekinezy. W Instytucie zostaną poddani testom, które wzmocnią ich naturalną, choć nadprzyrodzoną moc. Opiekunowie nie mają skrupułów – grzeczne dzieci są nagradzane, nieposłuszne – są surowo karane. Wszyscy jednak, prędzej czy później, trafią do drugiej części Instytutu, a stamtąd nikt już nie wraca.

Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie Luke jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu.

Tylko że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu.

Stephen King zapowiedział nową powieść. Premiera The Institute zaplanowana jest na wrzesień, a powieść ma liczyć 576 stron.

Opis: „W środku nocy, w domu przy cichej ulicy na przedmieściach Minneapolis, intruzi po cichu mordują rodziców Luke’a Ellisa i ładują go do czarnego SUV-a, Operacja zajmuje nie więcej niż dwie minuty, Luke obudzi się w The Institute w pokoju, który wygląda jak jego własny, z wyjątkiem tego, że nie ma okna, a za jego drzwiami są inne drzwi, za którymi są inne dzieci ze specjalnymi talentami – telekineza i telepatia – którzy dotarli do tego miejsca w taki sam sposób, jak Luke: Kalisha, Nick, George, Iris i dziesięcioletni Avery Dixon, wszyscy są w pierwszej połowie, inni, Luke dowiadują się, ukończył studia w „Tylnej Połówce”, „jak motel w płocie”, mówi Kalisha. „Zameldujesz się, ale ty nie „sprawdź.”

W tej najbardziej złowrogiej instytucji dyrektor, pani Sigsby i jej personel są bezwzględnie oddani wydobywaniu z tych dzieci mocy ich ekstranormalnych darów. Tutaj nie ma skrupułów. Jeśli pójdziesz dalej, dostaniesz żetony za automaty sprzedające. Jeśli nie, kara jest brutalna. Gdy każda nowa ofiara znika w Tylnej połówce, Luke staje się coraz bardziej zdesperowany, aby wyjść i uzyskać pomoc. Ale nikt nigdy nie uciekł z Instytutu.

Psychologicznie przerażający jak „Firestarter” i spektakularna dziecięca potęga „The Institute” to dramatyczna opowieść Stephena Kinga o dobrych i złych zamiarach w świecie, w którym dobrzy nie zawsze wygrywają.

(StephenKing.com )

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *