Batman: Wyjątkowo mroczna noc – Jock
|MROCZNA NOC MROCZNEGO RYCERZA
Kolejny „Batman” w ramach skierowanej do dojrzałych czytelników inicjatywy „DC Black Label” to solowy projekt Jocka. Jocka znacie i – mnie lub bardziej pewnie – cenicie. O Gacku rysował sporo, styl ma charakterystyczny, choć tu nieco go zmienił, ale jak radzi sobie jako scenarzysta? Całkiem nieźle. Nie jest to wielka ani przełomowa opowieść, ot coś na poziomie „Batman Imposter”, ale czyta się to przyjemnie i jeśli lubicie postać, możecie śmiało sięgnąć. Tym bardziej, że pomysł jest tu całkiem atrakcyjny.
Lato, upał, Gotham. I eskortowany więzień. Superłotr znany jako EMP, posiadacz eklektycznych mocy, miał trafić do więzienia Blackgate, wszystko zdawało się iść, jak należy, służby twierdziły, że mają sprawę pod kontrolą, Batman nad wszystkim czuwał i…
Światła gasną, policja zostaje rozgromiona, gangi grasują, a tu noc, ranny Barman o wiele ulic do przejścia, by dotrzeć z EMP do więzienia. Czy ta misja się powiedzie? I czy Mroczny Rycerz zdoła przetrwać tę noc?
Mroczny Rycerz, mroczna noc i dużo problemów. Czyli dobry batmanowy akcyjniak, gdzie trzeba wrogom skopać tyłki i zmierzyć się z zagrożeniami. Mniej tu detektywistycznej roboty, więcej akcji, a cała opowieść nie fabuła stoi, bo w sumie podobnych historii było wiele – tu mamy awarię elektryczności, ale przecież miasto bywało już zalane czy opanowywane przez sekty, bandziorów etc., więc schemat jest powielony – a klimatem. I ja nie narzekam, bo w sumie co tu silić się na oryginalność, jak można zaserwować dobrą sensację w stylu „16 przecznic” i tyle. A klimacik zawsze u mnie w cenie.
Więc w scenariuszu Jocka nie ma zbyt wiele gadania. Więcej zostawia do opowiedzenia obrazom, niż słowom, w czym radzi sobie zresztą zawsze całkiem dobrze. Nie żebym był wielkim fanem jego ilustracji, ale jednocześnie przeciwnikiem nie jestem. A tu zmienił nieco swoją kreskę, nie robi aż tylu eksperymentów, a to, co na serwuje, podlane dobrym w swej prostocie kolorem, wygląda przyjemnie. Bo brudna kreska, sporo dynamiki i ogólnie stawiania na czerń i ciemność sprawdza się tu, jak powinno i wpada w oko.
W skrócie, całkiem przyjemny komiks. i dla fanów Batka, bo fajnie wpasowuje się w mit tej postaci, i dla tych, którzy za dobrze naszego obrońcy Gotham nie znają, bo odnajdą się tu dobrze – w końcu niezależna to, samodzielna historia. Zatem i wilk syty, i owca cała. A tak już gdzieś obok tematu, to liczę, że Egmont porwie się na wydanie kilku klasycznych historii, tych znanych po polsku, jak „Mroczny rycerz mrocznego miasta” czy „Machiny”, jak i tych nad Wisłą jeszcze niewydawanych („Batman / Dracula”). Byłoby super.
Michał Lipka