Czarownik Iwanow – Andrzej Pilipiuk
|KOCIOŁ JAKUBOWY
Drugi tom „Wędrowycza” to przede wszystkim tytułowa powieść, która zajmuje tyle miejsca, że poza nią udało się do książki wcisnąć ledwie cztery krótkie opowiadania. Cztery, ale wśród nich znalazła się legendarna można rzec „Hiena” – pierwszy utwór o Jakubie i pierwsze wydane przez Pilipiuka opowiadanie. Niestety, chociaż pisarz dołożył starań by zróżnicować całość, „Czaownik Iwanow” wypada gorzej niż poprzedni tom. Ale po kolei.
Rzecz zaczyna się wielką zmianą dla Jakuba. Oto bowiem przybywa do niego studentka Monika, która pisze pracę poświęconą naszemu egzorcyście-amatorowi. Od teraz dziewczę zaczyna żyć w domu Jakuba i zmagać się z jego codziennością i dziwacznymi praktykami. Ale oto na horyzoncie pojawia się stary wróg Węgdrowycza tytułowy Iwanow, którego trzeba będzie sprzątnąć definitywnie…
Treść niestety nie zachwyca. Fabuła toczy się powoli, choć trzeba oddać autorowi, że w porównaniu z późniejszymi powieściami o Jakubie nad wyraz ciekawie, i czasem po prostu przynudza. Humor nie dość, że jest odświeżany to prawie w najmniejszym stopniu nawet już nie śmieszy, a dla satyry w jaką celował Pilipiuk to największy możliwy zarzut. Styl jak to styl, jest lekki, ale czy zawsze przyjemny to już kwestia sporna. Szczególnie w mdłej „Hienie”, która nie rozumiem czemu w ogóle się wybiła i uczyniła Pilipiuka sławnym. Razi też brak jakiejkolwiek chronologii w tym wszystkim, wrzucenie opowiadań ot tak, oby zapełnić zbiór, nie przejmując się że nie po kolei. Nie, żeby kolejność była potrzebna, ale jednak wolałbym to przeczytać według dat powstania i obserwować ewolucję opowieści i stylu, a nie w ten sposób.
Ale są też i plusy. Nie wiele, ale zawsze. A głównym z nich jest opowiadanie „Kocioł”. Śmieszne – przynajmniej w miarę – lekkie i miłe lekturze. Potem, jak wiadomo, przerobione na komiks.
Polecać książki jakość szczególnie nie zamierzam, ale w odradzaniu jej też nie widzę większego sensu. Pilipiuk to pisarz sławny i ceniony i sięgnąć po niego, choćby dla przekonania, warto. Zresztą są ludzie, którzy lubią poczytać niezobowiązującą wyrugowaną psychologicznie rzecz pełną koszarowego humoru dla niewybrednych nastolatków. Każdy ma wybór. Ja czasem mam ochotę i na takie atrakcje.
Michał Lipka