Deadly Class #6: 1988. To jeszcze nie koniec
|Rick Remender, Wesley Craig
LICEUM, JAKO DŻUNGLA PEŁNA MORDERCÓW
Można mieć najróżniejsze preferencje gatunkowe, można więc nie znosić thrillerów czy sensacji, trudno jednak zaprzeczyć, że „Deadly Class” to najlepsze z dzieł Ricka Remendera. Spod jego ręki wyszło wiele mniej lub bardziej udanych opowieści, ta jednak jest iście rewelacyjnym wyjątkiem na tle jego całkiem bogatej bibliografii. I chociaż to już szósty tom i opowieść bywa momentami przewidywalna, zabawa nadal jest znakomita i godna polecenia każdemu, kto szuka mocnych komiksów dla dojrzałych odbiorców.
W szkole zjawiają się nowi uczniowie. Zaczyna się ich „powitanie”, które może okazać się krwawe. Bo albo jesteś z radą, albo jesteś trupem…
Tymczasem Saya musi zmierzyć się z przeszłością, która wraca by ją dopaść. Gdy zdrada czai się wszędzie, na scenę wkraczają jeszcze Marcus i Maria, którzy pałają rządzą zemsty. Czym skończy się ten rozdział szkolnego życia?
Za co lubię „Deadly Class”? Za wiele rzeczy. Pierwszą z nich jest dojrzałość i brutalność, które służą autorowi nie jako główny cel, a jedynie nośnik czegoś więcej: satyry na czasy licealne i życie uczniów w szkole, które bardziej niż cokolwiek innego, przypomina próbę przetrwania w dżungli (albo świcie morderców właśni). Druga rzecz to ten klimat. Klimat brudny, mroczny, ale jednocześnie dziwnie jaskrawy, rozświetlony – jak jaskrawy i rozświetlony, a zarazem mroczny był świat lat 80., a szczególnie ten popkulturowy, uwieczniony na taśmie filmowej.
I właśnie coś z filmu ma w sobie ta seria. Nie tylko estetykę, która w komiksach rzadko się udaje, a która u Remendera pojawia się dość często, ale też i swoista dynamikę, tempo i sam styl opowiadania. Pobrzmiewa w tym też serialowa nuta, z ciągłymi retardacjami i akcją rozpisaną na wiele odcinków – serial na podstawie komiksu zresztą powstał, więc wszystko się zgadza. Do tego mamy tu sporo nawiązań, emocji, ciekawe postacie, niby skrojone według znanych wszystkim, często kiczowatych schematów czasów, gdy w kinach królowały komedie, fantastyka i sztuki walki, a jednak przekonujących i dobrze przygotowanych.
Szata graficzna? Też jest znakomici dobrana. Kreska, wyrazisty i czysta, choć jednocześnie brudna, pełna mangowego dynamizmu i estetyki czerpanej z japońskiego komiksu, ze stonowanym, ale doskonale dobranym kolorem, gdzie ograniczone barwy łączą się jednocześnie z barwną estetyką. Wszystko to wieńczy tradycyjnie dobre wydanie.
Nie pozostaje mi więc nic innego, jak polecić serię Waszej uwadze. to naprawdę świetny komiks, nie dla wszystkich, ale zabawa z „Deadly Class” jest wprost znakomita. A cykl ten pozostaje jednym z najlepszych, jakie w swej ofercie ma Non Stop Comics.
Michał Lipka