Fastnachtspiel – Marek Turek
|![](https://kostnica.com.pl/wp-content/uploads/2021/04/0gOgRI0.jpg)
MIASTO NA KOŃCU ŚWIATA
„Fastnachtspiel” to kultowy polski komiks i opus magnum Marka Turka, pochodzącego z Zabrza artysty, którego prace zawędrowały za granice naszego kraju, docierając nawet za wielką wodę. Opus magnum, które w końcu po latach doczekało się nie tylko pełnego wydania zbiorczego, ale przede wszystkim ciągu dalszego. Co najistotniejsze, kolejne pokolenie czytelników może poznać tę opowieść i cieszyć się nią, a zaręczam, jest czym.
Był bogaty, pierwszy milion zarobił w wieku czternastu lat, miliarda doczekał się pięć wiosen później. Był też idealistą, chciał zrobić coś dla ludzkości, wziął się więc za politykę. Był też geniuszem, a ponieważ nikt nie wierzył w jego intencje, zbudował transmiter fal elektromagnetycznych i wypuścił wiązkę, która zmieniła Słońce w czarną dziurę. W skrócie: zgasił światło w całym układzie słonecznym i stała się ciemność.
![](https://kostnica.com.pl/wp-content/uploads/2021/04/qchak2s-716x1024.png)
A potem na jego rozkaz stało się Miasto. Wtedy zaludnił je setką milionów ludzi, dorzucił dziwaczne stwory, od wampirów i utopców, przez golemy i wiedźmy, na aniołach i demonach skończywszy, dodał do tego istoty, jakich nikt nigdy dotąd nie chciał i tak Miasto ożyło. Miasto, w którym prawa fizyki jakie znamy przestały obowiązywać i nikt nie pozna do końca jego zasad. Miasto, które nie było zbyt dobre, ale za to dziwne…
I właśnie w tym mieście troczy się akcja „Fastnachtspiel”, opowieść, która debiutowała w odcinkach w latach 90. XX wieku, by od roku 2001 do 2006 ukazać się w formie czterech zeszytów. Teraz opowieść powraca w jednym, solidnym (340 stron) tomie, gdzie obok czterech znanych dotąd części fani mogą przeczytać premierowy piąty odcinek, a także blisko pięćdziesiąt stron dodatków, wśród których znalazły się przepisy kulinarne, miejski tarot, a nawet wszelkiej maści łamigłówki typu połącz punkt czy znajdź różnice. I, jak już wspominałem, jest to tom absolutnie warty poznania.
![](https://kostnica.com.pl/wp-content/uploads/2021/04/GJ0oV4Y.jpg)
Nie wszystkie komiksy Marka Turka mnie urzekły, że wspomnę choćby świetnie narysowanego, ale niepowalającego na kolana „Bellmera”, ale „Fastnachtspiel” to dzieło, które urzeka. Może porównania do Kafki i jemu podobnych są przesadzone, ale jednocześnie jest w nich też sporo prawdy. Bo „Fastnachtspiel” to komiks dziwny, oniryczny, nieoczywisty, czasem potraktowany stricte jako pole do zabaw autora z formą i materią opowieści, czasem służący do zawarcia czegoś więcej. Turek bawi się tu tym, co tworzył przez dwie dekady, przelewa na papier to, co wchłonął popkulturowo i tworzy intrygującą całość, która urzeka klimatem. Jest tu coś do zadumy, jest sporo sentymentu, jest akcja, jest też świetny klimat.
I są te znakomite rysunki. Dziwne, przeinaczone, czasem zwyczajne, częściej nie, mroczne, nastrojowe, zmieniające się z czasem, ale wpadające w oko. Nie wszystko tu jest idealne, nie wszystko autorowi wyszło, jakby wyjść mogło, ale nie zmienia to faktu, że „Fastnachtspiel” to bardzo, bardzo dobry komiks. Zapadający w pamięć, nieoczywisty… I na pewno stanowiący jedno z najciekawszych rodzimych dokonań na polu opowieści graficznych. A dla mnie osobiście to także trącający sentymentalne struny w moim sercu powrót do czasów, gdy zaczytywał się „Produktem” i wydawanymi najczęściej poza głównym obiegiem albumami polskich komikisarzy.
Michał Lipka