Jak sprzedać nawiedzony dom – Grady Hendrix - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Jak sprzedać nawiedzony dom – Grady Hendrix

JAK PORADZIĆ SOBIE ZE STRATĄ

Jak sprzedać nawiedzony dom – a raczej jak sprzedawać nawiedzone domy – to już pokazał nam kiedyś Chuck Palahniuk w swojej wyróżnionej nominacją do Bram Stoker Award dla najlepszej powieści „Kołysance” z 2002 roku. Czyli tak o sprzedawaniu domów zamieszkanych przez duchy i upiory wyprzedził Hendrixa o ponad dwie dekady, bo „Jak sprzedać nawiedzony dom” to powieść nowa, wydana w oryginale ledwie rok temu. Ale ja nie o tym miałem, a po prostu o nowej powieści dobrego autora, jednego z lepszych, jeśli chodzi o współczesny rynek książek grozy. No i co tu dużo mówić – dobrze jest. Wiadomo, dość prosto i niewyszukanie, jeśli chodzi o pisarstwo to taka lekka rozrywka, która ma klimat, szaleństwo i to, czego horrory wymagają – dobrego zaplecza obyczajowego.

Głównej bohaterce życie ułożyło się, jak ułożyło, że najpierw bała się powiedzieć rodzicom, że jest w ciąży – choć swoje lata przecież już miała – a teraz, kilka lat później, gdy wszystko jest, jak być powinno, nagle przychodzi informacja o śmierci rodziców. No i się zaczyna. Ona i jej brat, dziedzice majątku, choć specyficznie podzielonego, będą musieli, acz niechętnie, połączyć siły, by pozbyć się domostwa i wspomnień, które teraz wywołują ból. Rodzinne sprawy to jednak nie wszystko, bo dom kryje swoje sekrety i…

Ja i Grady Hendrix aż do niedawno jakoś się rozmijaliśmy. Bo może i lubię horrory, ale współczesna proza to najczęściej tak duże rozczarowanie, że wolę jednak albo sprawdzonych autorów, albo klasykę. Szkoda nerwów i czasu. No ale w końcu i Grady’ego poznałem, bo „Final Girls” brzmiało po prostu tak, że musiałem przeczytać. I podeszło mi to całkiem, nie że wybitne było, ale bawiłem się naprawdę na poziomie. Więc już na „Jak sprzedać nawiedzony dom” nawet czekałem i z przyjemnością w to wszedłem.

No i powiem, że mi to lepiej weszło niż „Final Girls”, choć temat mniej mój, że tak to ujmę. Bo tu jakby styl lepszy, a i skupienie się bardziej na obyczajowej stronie i fajnej dynamice relacji rodzeństwa – i w sumie rodzinnych, od samego początku, gdzie bohaterka mimo swoich lat boi się powiedzieć rodzicom, że jest w ciąży, przez te relacje z rodzicami… no po wszystko, co dzieje się potem, a co już warto odkryć sami. Ale podoba mi się, że ta książka idzie też w takie jakieś szaleństwo, jakieś takie balansowanie między smutkiem i humorem. Powieść nie straszy – czyli dla mnie norma – ale ma klimat, potrafi zagrać emocjonalnie, a jednocześnie miło bawi się i kiczem / tandetą i odświeżaniem klasyki także.

No i to w sumie tyle. Nie jest to wielka książka, ale Hendrix daje radę. Rozrywkowy, lekki horror, prosty, ale przyjemny, fajnie bawiący się motywami. Prosto napisany, ale dający radę i dostarczający przyjemnej zabawy. A no i przy okazji bardzo fajnie wydany, z twardą, stylizowaną na pogniecioną i podniszczoną okładką. Ot dobra powieść grozy dla miłośników tematu albo autora.

Michał Lipka

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *