Lobo: Śmierć i podatki – Alex Horley, Keith Giffen - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Lobo: Śmierć i podatki – Alex Horley, Keith Giffen

ŚMIERĆ FISKUSOWI

Dziś po latach od jego wydania sięgam po komiks, którego ukazanie się na naszym rynku niezmiernie mnie swego czasu cieszyło. „Lobo: Śmierć i podatki”, bo o nim mowa, to dzieło, które w kręgach fanów szalonego rzeźnika od zawsze cieszyło się popularnością i kultowością. Jak przeszło próbę czasu?

Lobo po raz kolejny wikła się w problemy. Oto jego przyjaciółka Ramona, u której ma zaciągnięty dług wdzięczności, potrzebuje jego pomocy. Jej kochanek bowiem uciekł z ponad 6 milionami kredytek a u niej zjawił się fiskus z żądaniem zapłaty 2 milionów podatków. Jeśli tego nie zrobi, zostanie uśmiercona, jej ciało sprzedane a dług rozłożony na najbliższych. Lobo wyrusza więc odnaleźć jej byłego, a za nim rusza agent Międzygwiezdnego Kartelu Skarbowego, którego mocą jest to, że nikt nie może go dotknąć (i jak tu kogoś takiego zabić?), a także pracownik drogówki, który chce odzyskać od Ważniaka należność za niezapłacone mandaty…  Jakie szanse na zwycięstwo ma nasz Lobo skoro Skarbówka, jeśli nawet Ramona spłaciłaby dług, nie zamierza darować jej życia i jest gotowa zmienić każde przepisy, byle tylko ją dopaść?

Po scenariuszu Keitha Giffena, twórcy Lobo, spodziewałem się wiele, ale kiedy pierwszy raz zacząłem lekturę tego albumu byłem odrobinę rozczarowany. Owszem humor, akcja, krew. . .  wszystko było na swoim miejscu, ale brakowało czegoś ponad to wszystko, co już znaliśmy. Nadal było sporo tej satyry, z której Giffen zasłynął, ale jakby mniej. A przynajmniej dopóki komiks nie wszedł w decydującą fazę, czyli 4 część historii. Wszystko nagle nabrało lepszego tempa, przybyło cynizmu, satyry, czarnego humoru i nawet tego nieuchwytnego czegoś, za co „Lobo” tak się ceni na tle innych historii obrazkowych. No a po latach rzecz wchodzi jeszcze lepiej niż kiedyś, bardziej ją doceniam i w ogóle widzę więcej, niż jako dzieciak wkraczający wtedy w nastoletniość, a jeszcze nie znający za dobrze życia. Bo jednak do tej historii, jak się przekonałem, trzeba dorosnąć.

Bardzo fajnie prezentują się również rysunki Horleya, człowieka, który zachwyci nas później planszami do „Lobo: Wyzwolonego”, a który na razie tworząc komiks bez własnych kolorów, nie wybija się ponad resztę rzemieślników z DC. Co nie zmienia faktu, że dobrze robi oczom, czuje konwencję i postać i ogólnie ma coś fajnego, czego brakuje masie innych lobowych rysowników, z takim Semeiksem na czele.

Konkluzja jest zatem przewidywalna. „Śmierć i podatki” to słusznie kultowy komiks. Dobra rzecz, fajna satyra na system finansowy (plus świetne momenty z Dniem Czerwonej Flagi) i masa świetnej zabawy dla tych, którzy lubią na ostro. Szczególnie, że TM-Semic, co rzadkie, dorzucił na końcu galerię okładek i pełnoformatowe rysunki wielu znanych z Lobo twórców. Drobiazg a cieszy.

Michał Lipka

Share
Tags:,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *