Misery – Stephen King RECENZJA
|CIERPIENIA PEWNEGO ARTYSTY
They say misery loves company
We could start a company
And make misery, Frustrated Incorporated
I know just what you need
I might just have the thing
I know what you’d pay to see
Soul Asylum
Miesiąc temu, dokładnie 15 maja, wydawnictwa Prószyński i S-ka oraz Albatros, łącząc siły, wraz z Axel Springer Polska przygotowały Kolekcję Mistrza Grozy, czyli zbiór powieści Stephena Kinga. Pełny? Nie, ale i tak imponujący, bo złożony z 64 książek. Na początek miłośnicy Króla Horroru otrzymali niezapomnianą „Misery”, a ja zapraszam Was na krótki przegląd tego tytuły.
Paul Sheldon to znany pisarz romansów traktujących o przygodach biednej Misery Chestain. Kiedy zostaje ranny w wypadku samochodowym, trafia pod opiekę swej wielkiej fanki i pielęgniarki zarazem, Annie Wilkes. Kobieta szybko odkrywa, że w najnowszej powieści uśmiercił on Misery i postanawia zemścić się na nim za ten fakt. Przykuty do łóżka w odciętym od świata domu, Paul musi znaleźć sposób by pokonać oszalałą kobietę….
Pierwsze co na myśl o „Misery” przychodzi mi do głowy, to duszna atmosfera. Duszna i klaustrofobiczna, pełna paranoi, szaleństwa i bólu. Drugim jest świetny styl Kinga. Wprawdzie kilka pierwszych stron jest napisanych dość sztywno, kiedy jednak akcja się rozkręca pisarstwo autora zmienia się, zaczynając prezentować się w typowy dla niego, rewelacyjny, lekki w odbiorze i urzekający sposób. A jakby tego było mało, Król bawi się z nami nie tylko licznymi, charakterystycznymi dla niego nawiązaniami do swej twórczości i życia, ale i (a może przede wszystkim) tworząc książkę w książce – powieść o Paulu i jego powieść o Misery. Emocji jest więc mnóstwo, tak samo zresztą jak zaskoczeń. King buduje tu niemal nieznośne napięcie wywołane atmosferą osaczenia i co chwila wstrząsa kolejnymi zwrotami akcji. W skrócie: wspaniała powieść, którą polecam całym sercem.
Michał Lipka