Natura Śródziemia – J.R.R. Tolkien, Carl F. Hostetter - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Natura Śródziemia – J.R.R. Tolkien, Carl F. Hostetter

HISTORIA ŚRÓDZIEMIA: DODATEK

„Natura Śródziemia”, choć wydana jako samodzielna pozycja, to rzecz, którą postrzegać można jako jeszcze jeden tom „Historii Śródziemia”. Wiele było tam tomów różnorodnych, a to o losach postaci, a to o innych wersjach historii, a to o ludziach Śródziemia. No to teraz mamy o naturze. Ćwierć wieku po ostatniej wydanej odsłonie „Historii” (po polsku jeszcze trochę na kolejne poczekamy), taki suplement. Dodatek dla zagorzałych fanów. Ale jakże świetny, jakże przyjemny i wnoszący coś do i tak już rozbudowanego we wszystkie strony legendarium brytyjskiego mistrza.

Ten tytuł „Natura Śródziemia” to tak nie do końca trafiony, bo sugeruje nam faunę i florę, a tu mamy inne tematy raczej. Czas, starzenie się, ciało, umysł, duszę, krainy, mieszkańców – no taki ogół mamy. Dużo o Elfach, o ich dorastaniu, o tempie tego procesu. Ale nie tylko o nich. I nie tylko o tych zreczach, bo mamy choćby o włosach, o brodach, o gospodarce, domach, grzybach, nawet o produkcji lembasów. Bogato, przekrojowo, ciekawie.

I właściwie tak można by to podsumować. Taka to encyklopedyczna pozycja, jak reszta podobnych dodatków. Carl F. Hostetter, informatyk NASA i badacz Tolkiena, lata temu dostał od syna J.R.R. Tolkiena, Christophera, porcję esejów. I tak zaczęła się trwająca ćwierć wieku praca, by z tych esejów, z fragmentów prozy Tolkiena i tym podobnych rzeczy posklejać twór, który zamyka się na 620 stronach i przedstawia nam… no różne rzeczy nam przedstawia, najczęściej nowe, dotąd nieznane – a na pewno nieznane na takim poziomie szczegółowości – i uzupełniające wielką opowieść.

Nie da się zatem czytać tego niezależnie? Ależ da, pytanie tylko po co właściwie, skoro to dodatek. No na pewno stylem można się rozkoszować, można smakować detale, ale właśnie cała siła tego tkwi w fakcie tego dopełniania „Hobbita”, „Władcy pierścieni” i całej reszty. Dodawaniu im realizmu, dodawaniu prawdziwości poprzez opisywanie detali z punktu widzenia fabuły i treści w ogóle bez znaczenia, a jednak wprowadzających bogactwo drobiazgów, pokazujących nam, jak Tolkien to wszystko zaplanował, przemyślał i dbał o to wszystko. A przede wszystkim, jak podchodził do swojej twórczości: jakby opisywał coś, co istniało albo istnieje i co ma za sobą całe zaplecze właściwie wszystkiego, co tylko może przyjść nam do głowy.

Uwielbiam takie dodatki. Sporo jest ich na rynku, co ciekawe więcej jest tych dodatków do prozy Tolkiena, niż samej prozy jako takiej, ewenement, ale jakże sympatyczny. Super, że rzecz się ukazała, bo jest świetna, świetnie uzupełnia to wszystko, a przy okazji i pięknie wygląda. I na półce, i ot tak po prostu. Aż chce się sięgnąć i czytać. A czytać jest co. I może trochę żal, że nie ma tu ilustracji rodem z niektórych dzieł Tolkiena, ale i bez tego „Natura Śródziemia” to absolutne musisz to mieć dla fanów brytyjskiego mistrza fantasy.

Michał Lipka

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *