Schronienie – Harlan Coben
|MŁODY BOLITAR NA TROPIE
Amazon kręci, a Albatros wznawia. Seria o młodym Bolitarze doczekała się serialowej adaptacji, więc wydawnictwo przypomina nam pierwszą, zekranizowaną powieść z cyklu. I kto nie czytał, ma co nadrobić, bo książka to naprawdę fajna. Może i skierowana do młodszych, niż zwyczajowo czytelników – nie, żeby Coben celował w jakiś szczególnie wysoki próg wiekowy swoich czytelników – ale nadal fajnie skrojona, miło podana i pokazująca, że nawet takie opowieści można zaserwować w dobrej, nienaiwnej formie.
Mickey Bolitar. No posypało się chłopakowi życie. Wiadomo, życie nastolatka to nie bajka, ale on ma ciężej, niż inni. W chwili, w której go poznajemy, jego ojciec nie żyje, matka jest na odwyku a dziewczyna zaginęła. No i co tu dalej począć?
I tu na scenę wkracza jego wujek, Myron, za którym Mickey nie przepada. Ale jednak obaj mają ze sobą wiele wspólnego – obaj lubią zagadki, wuj zresztą zajmuje się ich rozwiazywaniem. Obaj do płci przeciwnej też mają podobne szczęście. Efekt? Zaczyna się śledztwo młodego Bolitara, który trafi na sprawę, jaka przerosnąć może nie tylko jego, ale po prostu każdego, kto miałby z nią do czynienia…
Dobra, zacznę od tego, że nie obejrzę serialu. Po tym, jak Amazon zmasakrował „Pierścieniami władzy” dzieła Tolkiena, nie mam ochoty sięgać po ich produkcje. Bywa. Nie jest to jednak wynik rozczarowania tylko tym jednym dziełem, a ogółem tego, co Amazon serwował nam przez ostatnie lata. Więc co do serialu jestem na nie, może wyjdzie dobrze, prędzej zrobią z tego przeciętniak, ryzykować nie będę, skoro mam bardzo fajną książkę.
Coben zrobił tu młodzieżówkę, trochę uprościł styl, nie idzie też w tak mocne momenty, jak w swoich dorosłych książkach (a terminu „mocne” używam tu umownie, bo jednak ciężko mi w literaturze znaleźć coś, co autentycznie by mnie na tym polu ruszyło, a Coben jeszcze serwuje to w sposób rozrywkowy, unikając dosadności), ale trzyma poziom. To w końcu spin-off jednej z jego nielicznych, ale i najlepszych, serii i wiadomo, że stali jej czytelnicy sięgną po to. A skoro sięgną, nie mogą być zawiedzeni. I nie będą.
Jest fajna, typowa dla Cobena, czyli mocno oparta na tajemnicach zarówno rodzinnych, jak i tych z przeszłości, fabuła, jest dobre, choć nieco lżejsze pisarstwo (chwała mu za to, że nie traktuje czytelnika, jak idioty i nie serwuje treści w infantylny sposób), a przy okazji fajny klimat. Czyta się to wszystko właściwie jednym tchem, ma swój urok i potrafi zaintrygować. Na nudę nie ma tu miejsca, fabuła pędzi na przód, nie ma dłużyzn, a i przy okazji optymistycznie nastraja na przyszłość – bo to pierwszy tom przecież, z trzech.