Carrie – Stephen King RECENZJA
|Można długo wymieniać najlepsze powieści w karierze Kinga, napisał ich w końcu kilkadziesiąt, długo także można wyliczać te najbardziej znaczące, najbardziej osobiste czy też mające największy wpływ na literaturę i grozę. Ale jest przecież ta jedna jedyna, od której wszystko się zaczęło – „Carrie”. Genialny debiut Króla i jedna z najwspanialszych książek, jakie stworzył, która ukazała się jako czwarty tom Kolekcji Mistrza Grozy.
Nastoletnie Carrie to dziewczyna, której nie lubi chyba nikt w szkole. Niezbyt urodziwa, dziwna, wychowywana przez opętaną religijnie matkę, służy za szkolne pośmiewisko. Wszytko zmienia się wraz z pierwszą miesiączką, gdy w dziewczynie, wraz z kobiecością, przebudzają się zdolności telekinetyczne. Zaproszona na szkolny bal jest nieświadoma, że oznacza to kolejną porcję upokorzeń, ale i jej prześladowcy nie mają najmniejszego pojęcia, jaki koszmar ściągną na siebie…
Debiut Kinga to zarazem jedna z najlepszych powieści w jego karierze; mówiłem to już na wstępie, powtórzę raz jeszcze. Nie przesadzona, pozbawiona dłużyzn jakie zdarzać mu się będą w przyszłości, czyta się jednym tchem i zachwyca od początku do końca. Przejmuje, wzrusza, drażni… Niewiele jest tu grozy, ale nie dla grozy Kinga się czyta. Największą siła jego książek są portrety społeczno-psychologiczne i przeważające wątki obyczajowe, a tych na pewno tutaj nie brakuje.
Nie znaczy to jednak, że czytelnicy nie uświadczą w „Carrie” typowo horrorowych elementów. Jest ich całkiem sporo (nie mylcie ich oczywiście z grozą, bo straszenie w literaturze prawie nigdy się nie udaje) i są to najlepsze z podobnych elementów w karierze Króla. Szczególnie finał, który ma wszystko to, czego potrzeba dobrej, krwawej opowieści, typowej dla amerykańskich realiów i swoich czasów.
A minusy? Powieść, owszem, posiada ich nieco – głownie tych, charakterystycznych dla debiutantów – ale są one niemal niedostrzegalne i w niczym nie psują odbioru. Tak więc, jeśli lubicie Stephena Kinga po prostu musicie przeczytać „Carrie”. Koniecznie. Jeśli nie… cóż… i tak polecam. Jest to książka tak świetna, że może polubicie Króla Horroru.
Michał Lipka