OPOWIADANIE – Ostatni fragment pamiętnika – Grzegorz Kopiec
|<Odręczne notatki pacjenta PK – odpis elektroniczny>
Ależ jestem zmęczony.
Boże.
Co ja tu mam niby napisać? Powiedzieli: „Weź zeszyt i zacznij spisywać swój dzień. Otwórz pamiętnik. Zobaczysz, to ci pomoże zrozumieć.” Ale co mam zrozumieć, to już nie wyjaśnili. Chrzanię ich. Tak, żeby to było tylko takie proste. Muszę współpracować, jeśli się sprzeciwię, wtedy nigdy stąd nie wyjdę.
Zapaliłbym. Dali mi paczkę fajek – nową, całe dwadzieścia sztuk. Świetnie. Nie lubię tego taniego szajsu, ale… zapalę.
Zabiję cię.
Co? Kiedy ja to napisałem? Nie mogłem tego napisać, przecież paliłem tego pieprzonego fajka. W popielniczce jest jeszcze pet.
O matko! Co tu się dzieje? Coś tu jest nie tak. Skąd w…? Nie, przecież zapaliłem tylko jednego… Dlaczego są w niej dwa pety?!
Chyba mnie czymś naćpali. Na pewno!
Właśnie sprawdziłem pudełko. Zostało osiemnaście papierosów. Ktoś tu był i go wypalił, ale czemu nic nie wiem, i ten dopisek: „Zabiję cię.”. Ale, chwila, to chyba…
Masakra! To moje pieprzone pismo. Ale ja tego nie napisałem! Co się ze mną dzieje? Pewnie właśnie to miałem zrooo
Wiesz jak cię zabiję?
zzzumieć.
Patrzyłem teraz na tę zapisaną kartkę przez jakieś dziesięć minut. Nic nie rozumiem. Musiałem też podnieść długopis, który odrzuciłem pod drzwi. Wystraszyłem się i nim cisnąłem. Ponownie pojawił się nowy wpis – nie mój. Znaczy się, jestem pewien, że to mój charakter, ale nie jestem autorem tych słów. Nie wiem jak oni to robią, ale robią to niepostrzeżenie. Boję się. Naprawdę się boję. Czuję jak wali mi serce. Nawet nie to, że czuję, ja je słyszę. Słyszę jak bije wewnątrz mnie i uderza o mostek jakby chciało wyskoczyć. Oddech mam nierówny, targany, jakbym płakał, ale oczy mam suche. Boję się. Skurwysyny są dobre – wystraszyli mnie. Nie wiem tylko, po co? Zmuszają mnie w jakiś sposób do pisania tych wstawek. Są trochę niezgrabnie napisane i pod skosem, ale na pewno są napisane moją ręką. Wiem, że czasem tak piszę, zwłaszcza, kiedy jestem zmęczony. Ale teraz nie jestem, więc skąd…
Siedziałem przez chwilę i patrzyłem w kraty za oknem – trochę mnie to uspokoiło. Na dworze jest ciemno, dostrzegam więc tylko obrys krat, ale za to bardzo wyraźnie widzę siebie. He, okna nocą w jasno oświetlonym pokoju działają jak lustro. Ciekawe, że dopiero teraz na to zwróciłem uwagę. Wygląda to tak, jakby było nas dwóch.
Widzę, że w zeszycie nie powstała żadna nowa notatka. Co za głupie pytanie: „Wiesz jak cię zabiję?”. Jeśli to ja napisałem, to kogo mam na myśli? Boże, nad czym ja się w ogóle zastanawiam?! Przecież nie miałbym serca nikogo skrzywdzić. A zabić? Boże, to nie możliwe! To na pewno oni. Manipulują mną.
Teraz przez chwilę nie pisałem. Bawiłem się paczką papierosów. Znowu chciałem zapalić. Ale odrzuciłem tę potrzebę, zwłaszcza po tym, co wyniknęło po pierwszym, który wypaliłem. No tak! Że też na to nie wpadłem. To te fajki! To przez nie mnie tak porobiło. Teraz piszę od prawie pół godziny i nie ma tych innych wpisów. To na pewno przez nie.
Wyrzuciłem je w kąt. Uderzyły o ścianę i rozsypały się po podłodze. Pierdolona trucizna.
Krzyknąłem czy tego chcieli, ale nikt nie zareagował. Jestem pewien, że mnie obserwują.
To nie oni.
Boże, znowu! Skąd to się bierze?
To ja. Wiesz jak cię zabiję?
Czego chcesz?
Odpowiedz na pytanie.
Nie wiem. Kogo chcesz zabić?
Ciebie. Ha! Ha!
Przez dziesięć minut wołałem pomocy – bezskutecznie. Boję się. Zimno mi. Nie wiem co robić. Pisać? Boję się, że umrę. Nie chcę umierać.
Boję się pytać, ale chyba nie mam wyjścia.
Jak?
Wbiję ci długopis w oko.
I zrobię to już teraz.
<Koniec notatek pacjenta PK – odpis elektroniczny>
<Reszta nieczytelna – dokument zaplamiony krwią i płynem mózgowym>