Consider This: Moments in My Writing Life after Which Everything Was Different – Chuck Palahniuk - KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Consider This: Moments in My Writing Life after Which Everything Was Different – Chuck Palahniuk

ROZWAŻ TO

Consider this

Consider this the hint of the century

Consider this the slip

That brought me to my knees, failed

What if all these fantasies come

Flailing around

Now I’ve said too much

– R.E.M.

Parę lat temu stwierdziłem, że nie będę czekał na polskiego wydawcę – bo i tak pewnie się nie doczekam – i zacznę kupować kolejne książki (i komiksy) Palahniuka w oryginale. Bo raz, że na wszystkie dzieła Chucka liczyć nawet nie mamy co (ani „Strangers Than Fiction”, ani remix „Niewidzialnych potworów” nigdy nad Wisłą się nie pojawiały), a ja jednak komplecistą jestem, dwa, że nawet na te nowsze straciłem już nadzieję, a wreszcie trzecia sprawa: przekład, jak ten w „Dniu prawdy” (ten tytuł i jego wyjaśnienie zostały w polskim tłumaczeniu zamordowane, choć można było prosto jako „Dzień rządów” np.), więc lepiej w oryginale. A że dostępność bezproblemowa i ceny spoko… Sami wiecie. Więc przyszła kolej nadrobić ostatnią z trzech jego książek non fiction, tym razem swoisty poradnik pisania. I powiem, że wchodzi to lepiej, ciekawiej i z większymi emocjami, niż chociażby podobna książka Kinga. Ale po kolei.

Książka wygląda mniej więcej tak – mamy jakiś cytat z autorów, których Palahniuk lubi (nie mogło zabraknąć Amy Hempel, wiadomo) wraz z ilustracja zrobiona stricte do tatuaży (kiczowate są te grafiki i to strasznie) a wraz z nim jakiś esej Chucka w temacie pisania. I te jego eseje pełne są wspominek o jego życiu, pełne jakichś pobocznych, ale fascynujących i jednak związanych z tematem rzeczy i całkiem sporo przekazują pisarskiej wiedzy – ale takiej pisarskiej w stylu Palahniuka. Bo Palahniuk nie chce tu robić poradnika, pisarskiej przemowy i wymądrzania się: interesuje go dialog z odbiorcą. I to próbuje zrobić, próbuje nam zaserwować kursy, jakie jego samego ukształtowały i jednocześnie te kursy, które przechodził opisać: od pierwszego, z którego został wyrzucony bo kursanci zaczęli się go bać po tekstach, jakie pisał, przez te najważniejsze, które rozgrywały się w scenerii przypominającej dom z „Fight Clubu”, po te najgorsze, dla bogatych, mające miejsce w sali konferencyjnej drogiego hotelu, które sprawiły, że postanowił napisać poradnik, który dałby ludziom więcej wiedzy, niż takie drogie spotkania. A przy okazji przestrzega nas i ostrzega…

Chuck o pisaniu pisze dość regularnie. Prowadzi swoje warsztaty w tym temacie, udostępnia za darmo niektóre eseje – część z tych tu zebranych dobrze znałem więc już wcześniej – i choć miał obawy i wątpliwości czy się nadaje do napisania książki w tym temacie, co przecież obnażyłoby wszystkie jego na tym polu niedociągnięcia i braki, wyszedł z zadania obronną ręką. Ale czy mogło być inaczej? Palahniuk, jak zawsze, robi wszystko po swojemu. Tak, jak po swojemu zrobił przewodnik po Portland, w którym potrafił pokazać nam, gdzie zaliczyć czy opowiadał o swoich narkotycznych doświadczeniach, tak tu opowiada o tym, jak pisarze nie radzą sobie w życiu z napięciem i jak ojciec zaprosił go na Boże Narodzenie, i o swoich doświadczeniach pisarskich i warsztatach, w jakich brał udział. I brakach w znajomości literatury klasycznej także.

No i o masie innych rzeczy. King pisząc „Jak pisać: Pamiętnik rzemieślnika” w podobnym stopniu opowiadał o sobie, jak i o tym, jak radzić sobie z pisarską materią. Palahniuk robi podobnie, ale to, o czym opowiada od strony warsztatowo-poradnikowej, robi przede wszystkim z perspektywy anegdotycznej. Nie ma tu więc suchych faktów, a jeśli fakty jakieś są, zawsze tak opakowane, tak, że przez pryzmat tego opakowania, zawsze ciekawego i porywającego, porady zapamiętujemy jeszcze lepiej.

I tak to sobie leci. Rzuci Chuck jakiś fakt (jak chociażby co oznacza skrót SF w odniesieniu do prozy typu chick lit), czasem zaserwuje rozdziały tytułowane „Pocztówka z trasy”, czyli taki bardziej wspominkowy przerywnik i cokolwiek nie robi, bawi nas. A poprzez tę zabawę, szaloną, wulgarną, skierowaną do dojrzałego i dalekiego od wrażliwości czy poprawności politycznej czytelnika, uczy. I to uczy więcej, niż niejeden podręcznik pisania (z jakich Palahniuk zresztą sam niewiele się dowiedział). Więc kto autora ceni, albo kto chce podszkolić się w pisaniu, ale nie takim banalnym i oczywistym, niech bierze w ciemno, bo warto.

Michał Lipka

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *