Przebudzenie (audiobook) – Stephen King (czyta: Krzysztof Plewako-Szczerbiński)
|KOSZMAR, Z KTÓREGO NIE CHCESZ SIĘ WYBUDZIĆ
Jeszcze całkiem niedawno temu nie należałem do zwolenników audiobooków, jednak przesłuchanie najpierw słuchowiska na podstawie „Lśnienia” Kinga, a potem kolejnych, sprawiło że przekonałem się do dźwiękowych adaptacji książek i komiksów. Dlaczego? Bo to trochę tak, jak z ekranizacjami powieści – człowiek doskonale zna treść, a jednak chce poznać je w nieco odmiennej wersji. Szczególnie, gdy ta jest udana, a to właśnie można powiedzieć, o „Przebudzeniu”, kolejnej powieści Kinga przygotowanej w formie audiobooka.
Jamie był dzieckiem, kiedy poznał pastora Jacobsa. Duchowny zjednał sobie sympatię mieszkańców Harlow, wszystko zdawało się układać wręcz znakomicie, ale pewnego dnia jego życie wywróciło się do góry nogami. Zginęli bowiem bliscy mu ludzie, a on nie mogąc pogodzić straty ze swoją wiarą, wygłosił bluźniercze kazanie, które kosztowało go posadę.
Teraz Jamie jest już dorosłym mężczyzną, jednak Jacobs pojawia się ponownie w jego życiu. Były pastor nie odzyskał wiary, zamiast tego pogrążył się w badaniu tajemnic elektryczności, a dzięki swoim odkryciom leczy ludzi. Jak się jednak okazuje wraz ze zdrowiem czasem pojawia się coś jeszcze. Skutki uboczne. Cos się stało – tak podsumowuje to Jamie. Nie ma jednak najmniejszego pojęcia co takiego i do czego może to doprowadzić…
„Przebudzenie” to King w znakomitym wydaniu, łączący w sobie elementy z właściwie całej jego pisarskiej kariery. Tytułowy pomysł zasadzający się na tym, że ludzkość z powodu codziennego obcowania z energią elektryczną zapomniała o jej niezwykłości i potencjale daleko wykraczających poza prawa fizyki, jest jak z początkowych lat twórczości Króla Horroru. Prosty, acz w nowatorski sposób łączący w sobie klasyczną grozę z nowoczesnością. To jednak tylko jedna – i to mniejsza – strona medalu. W „Przebudzeniu”, jak w najlepszych powieściach autora, dominują wątki obyczajowe. W typowych powieściach grozy zazwyczaj sprowadza się je do elementu mającego urzeczywistnić przedstawione wydarzenia, u Kinga natomiast są najczęściej tym, co najlepsze. Przesyconą emocjami i prawdą treścią, którą chłonie się z wielką przyjemnością. Szczególnie, że Król pisze po prostu znakomicie, w sposób lekki acz angażujący czytelnika.
Wątków grozy oczywiście także nie zabrakło. Te jednak im bliżej finału, tym bardziej ciążą ku lovecraftowym wizjom. Nie każdemu przypadną zatem do gustu, ale nie stanowią także rozczarowania. Mógł King wprawdzie pozostawić więcej nieodpowiedzeń, nie mniej taka już jest jego twórczość – albo się to kocha, albo nienawidzi; ja uwielbiam.
Audiobook „Przebudzenia” jak zwykle nie zwodzi. Solidnie odczytany, przyjemnie podany, słucha się go miło i z napięciem. W skrócie to taki koszmar, z którego nie chce się wybudzić. Jeśli więc lubicie Kinga albo solidne horrory audio, sięgnijcie, czeka Was wiele godzin znakomitej zabawy.
Michał Lipka